Every night I pray
that you'll hold me in yours arms
again.
Ile czasu musi upłynąć, żebym choć na chwilę zapomniał o cieple jego dłoni na moim ciele, zapachu jego perfum, czy melodyjnym głosie otulającym z czułością każdą sylabę mojego imienia? Czasem czułem jakby był przy mnie, pomimo, że od dawna nie rozmawialiśmy, a momentami wydawało mi się, że jest coraz lepiej i w końcu udaje mi się odciąć od przeszłości. Na przykład w takie dni, gdy chodziliśmy z Brianem na długie wieczorne spacery, a on nieśmiało splatał nasze dłonie. Pomimo, że spędzałem z nim każdą wolną godzinę, to i tak w każdej minucie myślałem tylko o Harry'm, wyobrażając sobie, że to on idzie obok, przytulając mnie do siebie.
-Cześć skarbie- Poczułem dłonie Briana na swoich plecach. Jego palce zaczęły zataczać delikatne kółka na moim ramieniu, a jego usta znalazły się tuż przy mojej szyi, tak blisko, że czułem jego oddech na swojej skórze.
-Co zrobimy z dzisiejszym wieczorem?- zapytał, gdy zacząłem rozkoszować się jego dotykiem
-Może zrobimy kolację i obejrzymy jakiś film?- zaproponowałem, gdy chłopak obrócił mnie w swoją stronę i delikatnie musnął wargami mój policzek
-Dobrze, pojadę po zakupy i za chwilę jestem cały twój- powiedział odsuwając się ode mnie i idąc w stronę korytarza. Odprowadziłem go wzrokiem, po czym ruszyłem do salonu, zastanawiając się nad filmem, który obejrzymy. Wybierając jedną z komedii, usłyszałem cichy odgłos dobiegający zza okna. Ciarki przeszły przez moje ciało, gdy przystawiłem czoło do zimnej szyby. Miałem wrażenie, że ktoś jest w ogrodzie, ale owładnął mnie paraliż, gdy usłyszałem głośniejszy szmer. Podbiegłem w stronę drzwi, upewniając się, że są zamknięte i nie kontrolując tego, co robię, ruszyłem po schodach do sypialni. Uspakajałem się, myśląc, że to może tylko moja wyobraźnia, ale niemal czułem obecność tej osoby w pobliżu. Serce podeszło mi do gardła, gdy usłyszałem czyjeś kroki zbliżające się do sypialni.
-Louis, wszystko w porządku?- odetchnąłem, kiedy usłyszałem głos Briana
Chłopak usiadł obok mnie na łóżku, łapiąc moją dłoń i delikatnie przejeżdżając opuszkami palców po mojej skórze.
-Tak- odpowiedziałem uspakajając się z każdym jego ruchem
-Na pewno?- szepnął ze zmartwieniem głosie
-Ktoś był w ogrodzie- wypaliłem bez zastanowienia
Oczy Briana się rozszerzyły, a ona jego czole pojawiła się niewielka zmarszczka.
-Sprawdzę to- powiedział i szybkim krokiem wyszedł z sypialni zostawiając mnie samego.
Nie wiedząc co z sobą zrobić, wstałem i podszedłem do okna, żeby lepiej przyjrzeć się temu, co jest na zewnątrz. Wszystkie drzewa i kwiaty latem, nadawały ogrodowi niesamowity wygląd. Niewielka ławeczka stojąca przy jednym z wysokich krzewów, stała teraz samotnie, wydając się bardzo mała na tle ogromnego ogrodu. Zobaczyłem światło z latarki Briana, który oglądał się w każdą stronę, sprawdzając, czy na pewno nikogo tam nie ma. Jednak, gdy chłopak wrócił i upewnił mnie, że poza nami, nie ma tam żywej duszy, i tak miałem inne przeczucie.
-Louis nie popadaj w paranoję- powiedział lekko szorstkim tonem, kiedy przekonywałem go do swojej racji.
Szczerze mówiąc, straciłem ochotę na wspólne spędzenia tego wieczór i najlepiej położyłbym się do łózka, ubierając na siebie jedną z koszulek, którą kiedyś zostawił u mnie Harry i zasnął otulony jego zapachem, ale nagle przypomniało mi się coś, o co chciałem spytać Briana od dawna.
-Kim tak naprawdę była dla ciebie Tracy?- zapytałem patrząc w morskie tęczówki chłopaka, które przybrały ciemniejszą barwę, gdy moje słowa do niego doszły. Zawahał się przez chwilę, tak, jak wtedy gdy spytałem go o to po raz pierwszy, ale ku mojemu zdziwieniu kąciki jego ust uniosły się lekko w górę.
-Przyjaciółka z dzieciństwa. Kiedyś spędzaliśmy razem każdą wolną chwilę, ale kiedy wyjechałem...- jego twarz posmutniała, a ja przysunąłem się bliżej chłopaka starając się dodać mu otuchy.
-Gdy wróciłem do Londynu, od razu tu przyszedłem licząc, że nadal tutaj będzie- dokończył
-Ale nie było...- dodałem jak zwykle bez zastanowienia
-Nie żałuję Lou, dzięki temu poznałem ciebie- powiedział po krótkiej ciszy, delikatnie pocierając nosem o mój, co spotkało się z moim cichym chichotem.
Pomimo uśmiechu na jego twarzy, czułem, że nie jest do końca taki szczęśliwy, na jakiego wygląda. Widać nie tylko ja nie umiem zostawić przeszłości za sobą.
LoveLarry pisz! Ja się niecierpliwię!
OdpowiedzUsuń