poniedziałek, 29 grudnia 2014

Rozdział 8

You' ve got your demons
and darling, they all look like me


Wpadłem w moją wewnętrzną histerię. Nie krzyczałem, nie płakałem i nie wyrywałem sobie włosów z głowy. Stałem jak osłupiały wpatrując się w drzwi, z których dochodził głos Harry'ego. Czułem jakbym przyrósł do podłogi i nie mógł zrobić kroku w stronę dobijającego się do drzwi chłopaka.
-Louis proszę cię, otwórz te cholerne drzwi!- krzyknął a ja wzdrygnąłem się słysząc jego podniesiony ton.
-Lou proszę...- jego głos się załamał.
Byłem kłębkiem nerwów. Lekko odsłoniłem firankę przy oknie, aby móc na niego spojrzeć. Stał oparty o drzwi z twarzą schowaną w dłoniach. Przekręciłem zamek w drzwiach, a Harry niepewnie je otworzył. Zrobił mały krok w moją stronę i przez chwilę staliśmy naprzeciw siebie nic nie mówiąc.
-Przepraszam Lou- jego głos nie był głośniejszy od szeptu. Chciałem spuścić wzrok na podłogę, ale ręka Harry'ego przytrzymała mój podbródek. Ciarki przeszły po całym moim ciele, pod wpływem dotyku jego dłoni.
-My tylko rozmawialiśmy- powiedział, a ja poczułem nieprzyjemne ukłucie w żołądku.
-Rozmawialiśmy o tym co się stało. Potem wróciłem do domu- uspokoiłem się trochę, ale ponownie ogarnęła mnie fala wątpliwości, gdy przypomniałem sobie, co powiedział zanim wysiadł z samochodu.
-Okłamałeś mnie- odparłem nie mogąc spojrzeć w jego szmaragdowe tęczówki. Ręka Harry'ego momentalnie odsunęła się od mojej twarzy.
-Nie chciałem, żebyś był na mnie zły- powiedział, a ja czułem jak przeszywa mnie spojrzeniem. Próbowałem zdobyć się na to, żeby coś powiedzieć, ale Harry ponownie się do mnie przybliżył. Zrobiłem krok do tyłu tym samym zwiększając dystans między nami, na co chłopak głośno wypuścił powietrze z płuc.
-Nie chcę cię stracić- powiedział, a ja nie miałem wątpliwości co do szczerości jego słów. Zdobyłem się na to, żeby podnieść głowę i spojrzeć na niego. Jego oczy były lekko zaczerwienione, a loki potargane od ciągłego przeczesywania ich dłońmi.
-Ignorowałeś mnie przez ostatnie dni...- wyrzuciłem z siebie, ale on ponownie nie dał mi dokończyć.
-Bałem się twojej reakcji. Gdy tylko dowiedziałem się, że Nick powiadomił dziennikarzy o naszym spotkaniu, miałem ochotę zapaść się pod ziemię- powiedział na jednym wydechu, jakby w jednej sekundzie chciał wyrzucić z siebie cały ból.
-Nick powiadomił dziennikarzy?- poczułem ogromną złość, nie mogłem uwierzyć, że można być tak podłym.
Harry mruknął coś pod nosem, a po chwili usiadł na kanapie, chowając twarz w dłoniach, tak jak parę minut wcześniej przed moim domem.


                                                           ****************

Czułem na sobie wzrok Louisa. Chciałem coś powiedzieć, ale momentalnie odjęło mi mowę. Ciężko jest znaleźć odpowiednie słowa, kiedy człowiek ma naprawdę coś do powiedzenia. Wiedziałem, że nie powinienem spotykać się z Nickiem, a tym bardziej okłamywać Lou, ale naprawdę chciałem usłyszeć jakiekolwiek wyjaśnienia od mojego byłego chłopaka. Liczyłem na to, że po tym poczuję się lepiej, ale to przyniosło odwrotne skutki.
Louis usiadł obok mnie na kanapie zachowując między naszymi ciałami odległość. Przeczesałem nerwowo włosy dłonią, a on złapał za moje ramię, jakby chciał mnie uspokoić.
-Naprawdę przepraszam Lou- powiedziałem starając spojrzeć w jego morskie tęczówki.
-Nie przepraszaj już Harry- odezwał się, a ja zdziwiłem się jego ciepłym i spokojnym tonem. Na jego miejscu na pewno zareagowałbym inaczej. Chłopak zdjął swoją rękę z mojego ramienia i oparł się o oparcie kanapy. Usiadłem bokiem, żeby móc go lepiej widzieć, ale to, co zobaczyłem, ponownie wpędziło mnie w poczucie winy. W oczach Louisa dostrzegłem maleńką łzę, która następnie spłynęła po całej długości jego policzka. Za nią płynęła następna, ale zdążyłem w porę ją wytrzeć, delikatnie zbliżając się w stronę chłopaka. Przytuliłem go do siebie, a on położył głowę na mojej klatce piersiowej. Leżeliśmy tak, a ja czułem, że stara się wsłuchać w każde słowo wychodzące z moich ust, gdy ponownie tłumaczyłem mu, że nic już mnie nie łączy z Nickiem. Po chwili chłopak gwałtownie wstał, a ja momentalnie drgnąłem, na myśl, że powiedziałem coś nie tak.
-Muszę się przewietrzyć- powiedział i poszedł w stronę drzwi prowadzących do ogrodu, po drodze naciągając na siebie za duży sweter. Przetarłem oczy, które i tak były już mocno zaczerwienione i ruszyłem w stronę Louisa.
Chłopak stał oparty o balustradę na tarasie. Stanąłem obok niego, a gdy otworzyłem usta, żeby coś powiedzieć, Lou mnie wyprzedził.
-Już wszystko dobrze Harry- uśmiechnął się, co lekko podniosło mnie na duchu. Złapałem go w talii i przyciągnąłem do siebie, splatając nasze palce, przy okazji łaskocząc go lekko w brzuch, na co zareagował cichym chichotem. Uwielbiałem widzieć uśmiech na jego twarzy, więc przejechałem lekko ustami po jego szyi, niemal czując jak brunet rumieni się pod wpływem mojego dotyku. Złapałem kawałek jego skóry zębami, na przemian delikatnie ją całując i przegryzając, aż powstał w tym miejscu niewielki bladoróżowy ślad. Gdy dotarłem do jego ust, zdziwiłem się, gdy Lou od razu pewnym ruchem połączył ze sobą nasze wargi. Chłopak dominował nad pocałunkiem, trzymając dłoń w moich włosach, co wywołało miłe ukłucie w moim brzuchu. Uśmiechnąłem się i potarłem lekko swoim nosem o jego, na co ponownie zachichotał. Przejechałem po jego plecach, zatrzymując się na samym ich dole, a moje ciasne rurki wydawały się coraz mniej wygodne przez jego sporadyczne pojękiwania. Starałem się pokierować nas z powrotem w stronę domu, ale Lou odsunął się ode mnie, cały czas trzymając moją dłoń.
-Zostańmy tutaj- powiedział, a ja przytaknąłem kiwnięciem głowy. Usiadłem na schodach prowadzących do ogrodu, a Lou usadowił się obok mnie, kładąc głowę na moich kolanach. Popatrzyłem na niego, nie mogąc oderwać wzroku od jego błękitnych tęczówek i nie wiem nawet kiedy słowa wyszły z moich ust.
-Jak jestem przy tobie, to cały ten zwariowany świat odzyskuje ład i porządek. Ostatnie miesiące były okropne i tylko dzięki tobie, przebrnąłem przez całe to bagno. Jesteś moją równowagą Lou- czułem jak mój głos załamał się przy ostatnim zdaniu, wprawiając mnie w lekkie osłupienie tym, co powiedziałem.


                                                           ****************

Gdy dotarły do mnie słowa Harry'ego, czułem jak każda komórka mojego ciała eksploduje z radości. Spojrzałem na niego, a nieschodzący uśmiech z mojej twarzy sprawił, że kąciki ust chłopaka również się uniosły. Pochylił głowę i pocałował mnie delikatnie w czoło, a ja wyciągnąłem rękę i przejechałem nią po jego szyi. Nagle nad jego głową dostrzegłem niewielką, migoczącą plamkę.
-Harry, to spadająca gwiazda!- pisnąłem jak małe dziecko, a on uniósł głowę w stronę nieba.
-Nie Lou, to samolot- powiedział i oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Zamknąłem oczy zupełnie nie przejmując się swoim błędem i pomyślałem życzenie, co spotkało się ze zdziwionym wzrokiem chłopaka. Potarłem dłońmi o swoje ramiona, aby trochę się ogrzać i usłyszałem głos Harry'ego.
-O czym pomyślałeś?- zapytał, a ja oparłem się na łokciach żeby móc go pocałować w policzek.
-Nieważne- powiedziałem, a Harry objął mnie, gdy usiadłem obok niego.
Przez ostatnie dni, tak bardzo brakowało mi jego obecności, że motyle budziły się w moim brzuchu z każdym jego dotknięciem. Zaciągnąłem się głęboko jego zapachem, a on przybliżył swoje usta do mojego ucha.
-Jesteś dla mnie naprawdę ważny, nie chcę cię nigdy stracić- wyszeptał, na co odpowiedziałem mu krótkim pocałunkiem.
-Nie stracisz- powiedziałem cicho.

piątek, 26 grudnia 2014

Rozdział 7

I don't care about the pain
All is killing me is hope

Zszedłem ze sceny żegnając się z liczną publicznością. Ten koncert z pewnością zapamiętam na bardzo długo. Harry szedł tuż za mną na tyle blisko, że czułem jego oddech na karku. Nie mogłem powstrzymać uśmiechu gdy przypominałem sobie jak zmienił tekst piosenki z Gotta be you na Harry and Lou, a podczas reszty występu, musiałem się powstrzymywać, żeby nie rzucić się na niego i nie przytulić go na scenie. Myślę, że reszta chłopaków domyśliła się, że coś pomiędzy nami jest, bo Niall przez resztę koncertu uśmiechał się jeszcze bardziej niż zwykle.
Gdy znaleźliśmy się za kulisami, poczułem rękę Harry'ego na swoim biodrze, na co zareagowałem delikatnie pieszcząc ręką jego policzek.
-Dziękuję- powiedziałem, a on wziął splótł nasze palce i poprowadził mnie w stronę wyjścia, gdzie czekała już reszta chłopaków. Nie wydawali się zaskoczeni widząc nas razem, a po krótkiej rozmowie odetchnąłem z ulgą, widząc nieschodzący z ust Nialla uśmiech.
Gdy siedzieliśmy w samochodzie, Harry usiadł naprzeciw mnie, więc miałem całkiem dobrą pozycję do patrzenia na niego w każdej minucie jazdy. Nie mogłem się doczekać, aż wrócimy do mojego domu i w końcu będę mógł mieć go tylko dla siebie. Zdziwiłem się, gdy samochód się zatrzymał, a Harry podniósł się z siedzenia i wysiadł przed swoim apartamentem w centrum Londynu. Spojrzałem na niego pytającym wzrokiem, na co odpowiedział, że obiecał Gemmie, że się spotkają. Uśmiechnąłem się lekko, a Harry odwrócił się i wszedł do wysokiego budynku. Resztę drogi spędziłem siedząc z głową opartą o szybę i patrząc na Londyn, który wydawał się taki pusty bez chłopaka w lokach obok mnie. Zatęskniłem za nim, kiedy tylko zniknął mi z oczu.
Pierwszym co zrobiłem po przyjściu do domu, był długi gorący prysznic, który trochę postawił mnie na nogi, bo wyczerpującym dniu. Ubrałem się w wygodne spodnie i naciągnąłem na siebie lekko przydużą koszulkę Harry'ego, którą zostawił u mnie dzisiaj rano. Poczułem znajomy zapach perfum chłopaka i ponownie w głowie odtwarzałem scenę na pomoście z przed paru dni. Skłamałbym twierdząc, że o nim nie myślę. Czasami są takie dni, gdy jest w mojej głowie w każdej godzinie i takie godziny, gdy jest w niej w każdej minucie. Często zdarza mi się zasypiać i budzić się mając go przed oczami. Przyłapuję się też na tym, że wypatruję jego twarzy w ulicznym tłumie, gdy spaceruję ulicami Londynu. Nie potrafię jeszcze zdefiniować tego, co do niego czuję, ale wiem, że nie jest to zwykła znajomość, taka, która się skończy a my po prostu o niej zapomnimy. To jedna z tych znajomości, która wypala ślad w umyśle na zawsze. I nie ma na tym świecie niczego, co mogłoby to kiedykolwiek zmienić, ani tego co mogłoby się z tym równać.
Rozsiadłem się wygodnie na kanapie z laptopem na kolanach i kubkiem herbaty. Zabrałem się za odpisywanie na listy fanów, ale po chwili coś innego przykuło moją uwagę. Odsunąłem laptopa od siebie i sięgnąłem po telefon leżący na stole. Wybierając numer Harry'ego czułem jak w moich oczach zbierają się łzy. Wstrzymałem oddech, bojąc się, że nie wytrzymam i wybuchnę. Sekundy ciągnęły się w nieskończoność, a po chwili odezwała się automatyczna sekretarka. Ponownie wziąłem komputer do ręki, a obraz przede mną się zamazał, gdy dostrzegłem huczący od zdjęć Harry'ego i Nicka twitter. Przez chwilę nie docierało do mnie to, co widziałem. Nie mogłem uwierzyć, że mnie okłamał, że znowu się z nim spotkał. Oplotłem się ciasno ramionami, aby nie rozpaść się na kawałki i chwyciłem telefon, aby jeszcze raz zadzwonić do chłopaka, ale miał wyłączony telefon. Jedyne czego teraz chciałem to znaleźć się w łóżku odgrodzony kołdrą od reszty świata. Poszedłem na chwiejących się nogach do sypialni, a tam ponownie zalałem się falą łez. Oparłem plecy o zimną ścianę, nogi przysunąłem do klatki piersiowej i zacząłem nerwowo gryźć wargę. Dłonie zacisnąłem w pięść, których uścisk był tak mocny, że paznokcie zaczęły wbijać się w skórę moich rąk do krwi. Ale to nie bolało, ani trochę. Jedyne co bolało to fakt, że osoba, na której mi tak cholernie zależy, mnie okłamała. Strach, że mnie zostawi przejął kontrolę nad moim ciałem i nawet nie wiem kiedy znalazłem się w łóżku. Tej nocy nie zmrużyłem oka, a zapach Harry'ego unoszący się w tym pokoju był nie do zniesienia.
Gdy za oknem zaczęło się robić coraz jaśniej, poczułem wibracje dochodzące z mojego telefonu. Wybiegłem z łóżka kierując się w stronę salonu, po drodze parę razy trącając różne rzeczy stojące na szafkach. Westchnąłem zawiedziony, gdy zobaczyłem na wyświetlaczu imię Lottie. Zignorowałem połączenie i z powrotem wczołgałem się do łóżka. Wydaje mi się, że na chwilę przysnąłem, bo gdy z powrotem otworzyłem oczy, było już prawie południe.
Wiedziałem, że Nick mu nie odpuści, że tak po prostu nie da sobie spokoju, jak każdy normalny człowiek, ale nie sądziłem, że Harry mu ulegnie. Czułem ukłucie w żołądku za każdym razem, gdy przez moją głowę przechodziło jego imię. Tak ogromnie bałem się, że go straciłem, że nie miałem siły wstać z łóżka przez resztę dnia.
Wieczorem usłyszałem ciche pukanie do drzwi.Niechętnie wyszedłem z pod ciepłej kołdry i otworzyłem drzwi trójce chłopaków trzymających w rękach pudełka z pizzą. Podświadomie miałem nadzieję, że to Harry. Nie miałem ochoty na towarzystwo nikogo innego.
-Cześć Lou- przywitał się Niall, trącając mnie lekko ręką w ramię. Uniosłem lekko kąciki ust, które wydawały się zbyt ciężkie od zastygłych na nich łez, na to by mój uśmiech wyglądał choć trochę wiarygodnie.
Po chwili wszyscy siedzieliśmy już na kanapie grając w gry i jedząc pizzę, a sprawa Harry'ego na chwilę odsunęła się w głąb mojego umysłu. Parę razy nawet szczerze się uśmiechnąłem pod wpływem wygłupów blondyna, który potrafił poprawić mi humor w każdej sytuacji. Gdy Zayn i Liam sprzeczali się, kto wygrał rundę w jednej z gier na playstation, Niall położył rękę na moim ramieniu i spytał czy możemy porozmawiać. Zgodziłem się, wiedząc co będzie tematem tej rozmowy. Znał mnie zbyt dobrze, czasami lepiej niż ja sam i zawsze wiedział o wszystkim co mnie gnębi, nawet gdy jeszcze mu nic nie powiedziałem.
-To na pewno nie tak jak myślisz, Harry by nigdy...- zaczął mówić trochę zbyt szybko, a ja nie dając mu skończyć odwróciłem głowę, by ukryć pojedyncze łzy spływające po moim policzku. Niall obrócił mnie w swoją stronę i mocno przytulił. To było to, czego potrzebowałem przez ten cały pieprzony dzień. Wyswobodziłem się z jego uścisku dopiero wtedy, gdy Zayn i Liam zaczęli zbierać się do domu. Po krótkiej chwili Niall do nich dołączył, a ja ponownie zostałem sam.
Jeszcze bardziej od faktu, że Harry mnie okłamał, bolało to, że ignorował mnie cały dzień. Nie zadzwonił rano tak jak zawsze, gdy nie mógł zostać na noc. Nie pocałował mnie mnie na dobranoc. Przecież parę dni temu na pomoście powiedział, że jestem jego, a teraz najzwyczajniej był wobec mnie obojętny. Poczułem pustkę w środku i wiedziałem, że wypełni się dopiero wtedy, gdy Harry będzie przy mnie. Może to zabrzmi ckliwie, ale był jedyną rzeczą, której było mi trzeba.

wtorek, 23 grudnia 2014

Rozdział 6

I've searched the universe 
And found myself 
Within' him eyes

Obudziłem się wtulony w Harry'ego, a jego oczy, pomimo wczesnej godziny, były otwarte i wpatrywały się prosto w moje.
-Dzień dobry-uśmiechnął się, a ja czułem jak rozpływam się patrząc na jego nieułożone loki i zaspaną twarz. Nawet zaraz po przebudzeniu wyglądał cholernie przystojnie.
-Dzień dobry-odpowiedziałem i pociągnąłem za skrawek kołdry, aby szczelniej przykryć się materiałem.
-Jak się czujesz?- spytał z lekką obawą w głosie. Gdybym miał szczerze odpowiedzieć na to pytanie, powiedziałbym, że czuję się cudownie, tak jak jeszcze nigdy w życiu, ale zdobyłem się jedynie na ciche "dobrze" okraszone nieśmiałym uśmiechem.Harry przytulił mnie do siebie bardziej i odgarnął włosy spadające mi na czoło.
-Wyglądasz uroczo z rana- powiedział, a ja jak zawsze pod wpływem Harry'ego, lekko się zarumieniłem.
-Tylko rano?- zaśmiałem się, a on obdarzył mnie delikatnym pocałunkiem w ramię.
-Zawsze- odparł pewnym siebie głosem z charakterystyczną dla niego chrypką. Jego oczy nadal wpatrywały się prosto w moje, a ja pomyślałem, że oddałbym wszystko, żeby zatrzymać tę chwilę i żyć w niej na zawsze.                                                                                                  
-Mógłbym tak spędzić cały dzień- słowa same wyszły z moich ust. Harry pocierał lekko swoim nosem o mój, przyprawiając mnie tym o chichot.
-To dobry pomysł- odparł przejeżdżając dłonią po moim biodrze, co spotkało się z dreszczami na całym moim ciele.
-Obiecałem mamie, że przyjadę na obiad- powiedziałem zawiedzionym głosem.
Szczypnąłem Harry'ego lekko w ramię, gdy ten niebezpiecznie szybko zniżał rękę w dół mojej klatki piersiowej.
-Jadę z tobą- cmoknął mnie w czoło i dosłownie wyskoczył z łóżka, odsłaniając przy tym swoje nagie ciało. Na jego plecach od razu dostrzegłem głębokie zadrapania.Wzdrygnąłem się na myśl, że mogłem mu tym sprawić ból.
-Ubrania są w szafie naprzeciwko- powiedziałem starając się nie zwracać zbytniej uwagi na jego brak ciuchów. Niekontrolowanie przegryzłem dolną wargę, a on uśmiechnął się zawadiacko.
-No chyba, że nie chcesz- wyrwał mnie z zamyślenia, a ja dopiero po paru sekundach zrozumiałem o czym mówi.
-Pewnie, że chcę. Moja mama Cię uwielbia- odpowiedziałem spoglądając, jak Harry naciąga na siebie moje dresy.
-Zrobię nam śniadanie- powiedział, po czym zniknął za drzwiami. Wypuściłem głęboko powietrze, nie mogąc sobie uświadomić tego, co stało się dzisiejszej nocy. W głowie wciąż odtwarzałem każdy ruch Harry'ego, każde muśnięcie jego warg o moje, każdy detal jego ciała i każdy ten szczegół przyprawiał mnie o coraz większy uśmiech.
Ubrałem pośpiesznie sweter i włożyłem czarne rurki, po czym zszedłem na dół do kuchni. Harry stał przy blacie kuchennym przygotowując tosty, a gdy dostrzegł moją obecność, kąciki jego ust uniosły się do góry. Obserwowałem jego nagi tors, na którym wytatuowane były dwie jaskółki.
-Dlaczego akurat one?- spytałem wskazując na jego klatkę piersiową, a Harry wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał
-Moja babcia zawsze opowiadała mi, że jaskółki niosą radość i nadzieję. Nigdy nie ustają w locie- tłumaczył mi, a ja wsłuchiwałem się w jego melodyjny głos.
-Nazywa się je ptakami wolności- dokończył, a jego głos brzmiał tak jakby opowiadał bajkę na dobranoc małemu dziecku, był uspakajający. Uśmiechnąłem się i sięgnąłem po kubek z herbatą, a gorąca substancja od razu rozgrzała mnie od środka. Mój wzrok zatrzymał się na widoku za oknem. Białe płatki leniwie opadały na rośliny w moim ogródku, a światełka umieszczone na każdym domu rozświetlały ponury grudniowy poranek. Dotknąłem śladu na mojej szyi i ponownie miałem przed oczami pełne pożądania oczy Harry'ego z wczorajszego wieczoru. Popatrzyłem na niego, a on powoli dokańczał swoje śniadanie popijając je herbatą. Obserwowałem go, jakbym chciał zapamiętać każdy skrawek jego ciała i uznałem, że ten poranek jest jeszcze cudowniejszy niż wczorajsza noc. Harry siedzący w mojej kuchni i jedzący śniadanie- ten widok mógłbym oglądać codziennie przed pójściem do pracy i jestem pewny, że codziennie patrzyłbym na niego z takim samym pożądaniem. Nie jest najważniejsze chcieć iść z kimś do łóżka, ale obudzić się obok niego, a potem zrobić sobie nawzajem herbatę i rozpocząć kolejny dzień. I tak już zawsze, rozpoczynać każdy nowy dzień z Harry'm.


                                                                ****************

Parę godzin później siedzieliśmy już w samochodzie gotowi do drogi. Harry usiadł na miejscu pasażera, a ja przeklinałem w duchu tę sytuację, bo nie mogłem spoglądać na jego roześmianą twarz i piękne zielone oczy. Gdy zatrzymaliśmy się na światłach, chłopak położył dłoń na moim udzie, pozbawiając mnie trzeźwego myślenia.
-Harry, prowadzę- upomniałem go, pomimo tego jak bardzo pragnąłem znowu poczuć jego usta na swoich. Chłopak cofnął dłoń i podłączył swój telefon do odtwarzacza w samochodzie, wypełniając go spokojną muzyką. Odetchnąłem z ulgą na widok jego uśmiechu. Chłopak przeczesywał dłonią swoje włosy, cały czas nie spuszczając ze mnie wzroku. Nie musiałem na niego patrzeć, żeby to wiedzieć.
Zaparkowałem na jednej ze stacji i wysiadłem pośpiesznie z samochodu, zostawiając bruneta samego. Rzuciłem mu krótkie spojrzenie i wszedłem do ciepłego pomieszczenia ustawiając się w kolejce do kasy. Przede mną stał niezbyt wysoki chłopak z ciemnymi włosami i kontrastującymi z nimi, niebieskimi oczami. Uśmiechnął się do mnie miło i poprosił o wspólne zdjęcie oraz autograf. Zgodziłem się, pomimo tego, że spieszyłem się do czekającego w moim samochodzie Harry'ego. Chłopak wyglądał na miłego, ale mój wzrok przykuła jego zielona koszulka z narysowaną na środku tęczą i jednorożcem.
-Ciekawa bluzka- rzuciłem uśmiechając się, a chłopak zawstydził się lekko moim komentarzem.
-Tak to jest, jak się wysyła mojego chłopaka po koszulkę kiedy obleje się sokiem- odparł nie przestając się uśmiechać. Ja również uniosłem kąciki swoich ust do góry, gdy zdałem sobie sprawę z jaką czułością wypowiedział słowa "mój chłopak". Z zamyślenia wyrwała mnie kasjerka, która czekała aż zapłacę, za dwie butelki wody, które kupiłem. Pośpiesznie wyciągnąłem pieniądze z kieszeni i skierowałem się z powrotem do auta, w którym czekał na mnie Harry i zastanawiałem się, czy kiedyś będę mógł mówić z taką otwartością o nim, jak chłopak ze śmieszną koszulką o swoim chłopaku.


                                                                ***************

Gdy tylko Louis wyszedł z samochodu, usłyszałem wibrację w kieszeni mojej kurtki. Wyciągnąłem telefon i zamarłem, gdy na wyświetlaczu zobaczyłem zdjęcie Nicka. Pośpiesznie odrzuciłem połączenie i spojrzałem w stronę sklepu, w którym zniknął Lou. Jednak Nick nie miał zamiaru ustąpić, bo niecałe pół minuty później, ponownie próbował się do mnie dodzwonić. Zignorowałem to wyłączając telefon, który z powrotem wsunąłem do kieszeni, akurat wtedy gdy Lou pojawił się w aucie. Odwróciłem się w jego stronę, gdy próbował przekręcić kluczyk w stacyjce i złapałem jego rękę, a druga delikatnie dotknęła jego policzka i skierowała twarz w moją stronę, tak że teraz nasze oczy patrzyły prosto na siebie. Podniosłem się lekko z siedzenia i przytuliłem go do siebie.Ten nagły gest lekko go zdziwił, ale po chwili jego głowa oparła się o zagłębienie pomiędzy moją szyją a ramieniem. Odsunąłem się od niego, a on z uśmiechem na twarzy wyjechał z parkingu.
Przez resztę drogi słuchaliśmy wspólnie muzyki, śpiewając przy tym i zmieniając teksty piosenek, co często spotykało się z moim niekontrolowanym śmiechem. Kilkugodzinna podróż samochodem minęła niewyobrażalnie szybko w towarzystwie Louisa.


                                                                ****************

Moja mama przywitała nas ogromnym uśmiechem, a jej mina na widok Harry'ego, nie była ani trochę zaskoczona. Po obiedzie zabraliśmy dziewczynki na spacer, co oczywiście skończyło się tym, że wylądowaliśmy na placu zabaw. One, tak jak moja mama, zawsze uwielbiały Harry'ego. Obserwowałem jak siedzi z nimi w piaskownicy, a one obrzucają go piaskiem, na co śmiał się i łaskotał każdą z nich. Nie mogłem oderwać oczu od tego widoku.Jego nieziemskie loki i szmaragdowe roześmiane oczy były czymś do czego zawsze miałem słabość.Dołączyłem się do nich, a po paru minutach, cała nasza czwórka była umazana od śniegu i piasku. Wolałem nie myśleć, co zrobi mama, jak nas zobaczy.
Wracając przechodziliśmy obok zamarzniętego jeziora, z pomostem pokrytym grubą warstwą śniegu. Zamyśliłem się, gdy przystanęliśmy, aby dziewczynki mogły otrzepać się z piasku. Przypomniałem sobie wszystkie chwile, które spędziłem w tym miejscu, wszystkie wspomnienia przyprawiały mnie o uśmiech. To cudowne uczucie móc uśmiechać do miłych wspomnień, zamiast rozpaczać, że minęły.
-Może odprowadzimy dziewczynki i tutaj wrócimy?- z zamyślenia wyrwała mnie propozycja Harry'ego. Pokiwałem twierdząco głową i złapałem Phoebe za malutką rączkę, która drugą dłonią trzymała rękę chłopaka. Resztę drogi szliśmy trzymając się w czwórkę za ręce, a między czasie obrzucając się śnieżkami, co spotykało się ze śmiechem dziewczynek, szczególnie wtedy, gdy Harry udawał, że je goni.
Gdy stanęliśmy w progu, mina mamy mówiła wszystko. Nie musiała się odzywać, żebym widział, że nie jest zadowolona z naszych zaśnieżonych ubrań. Stanęliśmy w rzędzie, jak czwórka nieposłusznych dzieci i czekaliśmy, aż zacznie na nas krzyczeć, ale ona wybuchnęła śmiechem i zaprowadziła dziewczynki wgłąb domu.
Zeszliśmy z Harry'm po kilku schodkach i z powrotem znaleźliśmy się na chodniku prowadzącym nad jezioro. Potarłem jedną ręką o drugą i dmuchnąłem na nie ciepłym powietrzem, aby trochę się rozgrzać. Poczułem stado motyli w moim brzuchu, gdy Harry złapał mnie za rękę i schował moją dłoń w swojej. Od razu ciepło przeszło całe moje ciało, ale ta miła chwila nie trwała zbyt długo, bo po chwili schylił się i nabrał w drugą rękę śniegu, zrzucając nim we mnie, co wywołało kolejną dzisiaj wojnę na śnieżki. Goniłem Harry'ego aż do jeziora, a gdy ten znalazł się na pomoście, podniósł ręce do góry oznajmując moją wygraną. Podszedł do mnie, a ja wspiąłem się lekko na palcach, żeby złożyć delikatnego całusa na jego ustach.
-To takie moje miejsce. Spędzałem tu kiedyś całe dnie- powiedziałem czując ciepły oddech Harry'ego na swoim karku, gdy ten stał za mną i oplatał rękoma moją talię.
-Latem wygląda jeszcze ładniej- powiedziałem drżącym od zimna głosem.- Przychodziłem tutaj zawsze z Hannah- wypowiedziałem te słowa, zanim dotarło do mnie ich znaczenie. Nie wiem czemu mu o tym powiedziałem.
-Hannah?- spytał zdziwiony Harry, a ja zacząłem pocierać jego dłonie swoimi.
-Mówiłem ci kiedyś o niej- próbowałem trochę załagodzić sytuację
-Pamiętam- odpowiedział chłodno Harry, a ja przekląłem się w duchu, za to, że nigdy nie potrafię trzymać języka za zębami i psuję takie cudowne chwile.
Miałem kiedyś dziewczynę, nie każdy od razu uświadamia sobie kim jest .Z tego co wiem, Harry nigdy nie miał dziewczyny, ale miałem ogromną nadzieję, że mnie zrozumie. Zawsze mnie rozumiał.
Hannah poznałem, gdy byłem jeszcze dzieckiem, a ona była córką najlepszej przyjaciółki mojej mamy. Spędziliśmy razem całe dzieciństwo, a gdy dorosneliśmy postanowiliśmy spróbować czegoś więcej. Może to dziwne porównanie, ale wtedy nie zależało mi na niej nawet w połowie tak bardzo jak na Harry'm. Hannah kochałem jak siostrę nigdy nie myślałem o niej tak jak o nim.
-Jeśli przychodzisz w to samo miejsce, z osobą na której ci zależy, myślę, że nie możesz już mówić, że to tylko twoje miejsce- powiedział po krótkiej ciszy Harry, co spotkało się z moim zdziwieniem.
-Zależało- poprawiłem go i pozwoliłem, aby obrócił mnie w swoją stronę i połączył nasze usta w krótkim pocałunku. Moje ciało od razu przeszło intensywne ciepło, zapominając, że stoję w mokrych od śniegu ubraniach, gdy Harry pewnym głosem wypowiedział trzy cudowne słowa. Powiedzenie, że poczułem motyle w brzuchu, byłoby niedopowiedzeniem roku, w tym momencie miałem wrażenie, że znajdowało się w nim stado rozwścieczonych pszczół.
-Jesteś tylko mój-wyszeptał.

niedziela, 21 grudnia 2014

Rozdział 5

Uwaga, rozdział zawiera sceny erotyczne, nieprzeznaczone dla osób małoletnich!
(Wiem, że i tak przeczytacie, ale musiałam) :D

_________________________________________________________________________________

Oh sweetheart,

it's time for us to become one.


Harry splótł nasze palce i ponownie przyciągnął mnie do siebie, składając delikatne pocałunki na mojej szyi. Chwyciłem skrawek swojej koszulki i ściągnąłem ją z siebie, przerywając czułe gesty chłopaka. Spojrzał na mnie, a w jego oczach zauważyłem błyszczące iskierki pożądania.Złączyłem nasze usta, najpierw niepewnie chwytając jego dolną wargę, co następnie Harry zamienił na czułe pocałunki, przerywane naszymi głębokimi wydechami. Muzyka w tle nadawała tej chwili jeszcze więcej namiętności.
-Lou-wyszeptał niemal niedosłyszalnie, przerywając serię pocałunków. Spojrzałem na chłopaka stojącego w samych spodniach i ponownie przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Nie musiałem pytać, wiedziałem o czym myśli w tej chwili.Uśmiechnął się zawadiacko, gdy zacząłem rozpinać jego spodnie, które chwilę potem opadły wzdłuż jego kostek. Harry położył dłoń na mojej klatce piersiowej i zaczął kreślić na niej wzory palcami, coraz pewniej kierując rękę w stronę moich bioder. Pomogłem mu uporać się z zamkiem przy moich spodniach i gdy zsunąłem z siebie swoje obcisłe rurki, oboje zostaliśmy już w samej bieliźnie. Harry ponownie złapał moją dłoń i skierował się w stronę schodów prowadzących do sypialni, po drodze zatrzymując się i obdarowując mnie masą mokrych pocałunków. Gdy znaleźliśmy się na górze, chłopak przepuścił mnie w drzwiach, co spotkało się z moim mimowolnym uśmiechem. Usiadłem na skraju łóżka, a Harry stanął po środku moich ud.Poczułem wybrzuszenie w jego bokserkach, gdy oplotłem nogi wokół jego talii kładąc się na łóżku. Wypchnąłem lekko biodra do przodu, co spotkało się z podniecającymi jęknięciem chłopaka.Położył się nade mną podpierając się na łokciach i zassał lekko skórę mojej szyi, zostawiając na niej różową plamkę.Wsunąłem rękę pomiędzy nasze rozgrzane ciała i dotknąłem materiału ciasnych bokserek Harry'ego.
-Lou-jęknął ponownie chłopak, a ja zacząłem pewnym ruchem pocierać jego czułe miejsce.Jego oczy były zamknięte, przez co nie mogłem wpatrywać się w ich zieleń. Czułem tak ogromne pożądanie słuchając jak chłopak jęczy moje imię, a temperatura w pokoju podniosła się diametralnie gdy pomogłem mu zsunąć z siebie jego bokserki, które spadły bezwładnie za łóżko. Odwróciłem Harry'ego, tak żeby to on leżał pode mną i spojrzałem mu w oczy.Jego wzrok był tak pełny pożądania, że zielone tęczówki niemal krzyczały, żebym nie przerywał swoich czynności.
Oplotłem dłonią całą długość Harry'ego, a on napiął mięśnie pod wpływem moich z początku delikatnych ruchów.Po paru minutach przyśpieszyłem, a on chwycił skrawek pościeli mocno ją ściskając. Podobała mi się moja dominacja nad nim. Chłopak jęknął gardłowo, gdy wziąłem jego przyrodzenie do ust. Poczułem słony smak i przymknąłem oczy, żeby nie rozpraszać się widokiem wijącego się pode mną Harry'ego.
-Lou dłużej nie wytrzymam-niemal krzyknął, co przyprawiło mnie o dreszcze, że w tak krótkim czasie mogę doprowadzić go do takiego stanu.
Byłem trochę zaskoczony, gdy Harry wysunął się spode mnie i klęknął na łóżku, zsuwając moje bokserki i opuszczając je na podłogę. Przywarliśmy do siebie w namiętnym pocałunku, a ja ścisnąłem lekko jego pośladek.Harry spojrzał na mnie a ja wskazałem mu na szafkę stojącą przy łóżku. Dziwiłem się, jak potrafimy zrozumieć się bez słów. Chłopak wstał, a na jego rozgrzanym ciele ponownie zauważyłem tatuaż, który idealnie pasuje do mojego. Wyciągnął z szuflady tubkę z przezroczystym płynem a ja patrzyłem, jak z powrotem powoli kieruje się w moją stronę.Położyłem się na brzuchu, a Harry nachylił się do mojego ucha.
-Na pewno tego chcesz Lou?-zapytał zdenerwowanym głosem. Odpowiedziałem mu lekkim skinieniem głowy, a on upewnił się dopiero po delikatnym pocałunku który złożyłem na jego dłoni, gdy gładził mnie po policzku.
-Ufam ci-wyszeptałem do chłopaka za mną i chociaż nie widziałem jego twarzy, wiedziałem, że się uśmiechał.Nachylił się nade mną i zaczął delikatnie całować skórę moich pleców, a gdy dotarł do ich końca, przejechał ciepłą dłonią po moim pośladku i otworzył tubkę, którą trzymał w drugiej ręce.Usłyszałem jak płyn wylewa się na jego dłoń, a on rozprowadza go po moim wejściu.Poczułem chłodną substancje, ale Harry nadal rozgrzewał mnie swoimi ruchami.
-Harry-powiedziałem, a chłopak momentalnie zaprzestał swoich ruchów i spojrzał na moją twarz.
-Ja...-jąkałem się przez chwilę-Ja nigdy wcześniej tego nie robiłem-zdobyłem się w końcu, żeby to powiedzieć. Spotykałem się wcześniej z kilkoma chłopakami, ale nigdy z żadnym nie byłem na tyle blisko, żeby to robić. Nigdy nie ufał nikomu tak bardzo jak Harry'emu. Poczułem jak po raz setny tego wieczoru się rumienię, gdy Harry złożył na moim policzku słodkiego całusa.Uśmiechnąłem się, a on kontynuował wcieranie we mnie płynu. Zajęczałem cicho, gdy chłopak wsunął we mnie wskazujący palec.
-Wszystko dobrze?-spytał z przejęciem w głosie.
-Tak-odpowiedziałem bez wahania, a on wsunął we mnie drugi palec, co jakiś czas składając pocałunki na całej długości moich pleców.
-Rozluźnij się-wyszeptał uspakajającym głosem, a ja od razu poczułem się, jakbym już niczego w życiu nie musiał się bać.To jak Harry na mnie działa jest nie do opisania.Poczułem dyskomfort, ale nie przypominało to bólu, tak jak opisują to inni.Moje serce zaczęło bić jeszcze szybciej, gdy przechyliłem głowę lekko w bok i zobaczyłem jak Harry pociera swoją długość, aby przygotować się do wejścia we mnie.Obiema rękami chwyciłem pościel, gdy usłyszałem jego głębokie oddechy.Pokiwałem głową i uśmiechnąłem się do chłopaka w lokach, a on zaczął delikatnie się we mnie wsuwać.Oprócz naszych przyśpieszonych oddechów i pełnych pożądania jęknięć, słyszałem również dochodzącą z dołu muzykę.Uśmiechnąłem się, gdy usłyszałem piosenkę, którą śpiewał mi Harry parę dni temu przy akompaniamencie mojej gry na pianinie. Chłopak zdaje się, również ją usłyszał bo jego ruchy stały się wolniejsze i równe z tempem utworu. Przez cały czas był bardzo delikatny, a jego wzrok ciągle był skupiony na mojej twarzy, jakby sprawdzał, czy wszystko dobrze.
-Wszystko w porządku Harry.Chcę cię poczuć-po moich słowach wsunął się we mnie głębiej, a każda komórka mojego ciała pragnęła go coraz bardziej.
Wyszeptał moje imię ostrzegając mnie, że zaraz dojdzie, przyśpieszając swoje ruchy, a moje ciało lekko się spięło, gdy poczułem w sobie płyn Harry'ego.Intensywność tego doznania, rozgrzewała mnie od środka.
Chłopak wysunął się ze mnie i opadł obok mnie, kładąc twarz na poduszkę. Wyciągnąłem rękę w stronę jego policzka, a on umieścił swoją w moich włosach, delikatnie się nimi bawiąc. Nasze oddechy nie traciły na przyśpieszeniu. Zdziwiłem się, gdy Harry podniósł się na łokciach i spojrzał na mnie spod swoich długich rzęs.
-Odwróć się-jego głos był spokojny, a ja zrobiłem to o co poprosił. Wygląda na to, że nasze doznania tej nocy jeszcze się nie skończyły, bo gdy zgiąłem nogi w kolanach, on wsunął się pomiędzy nie i delikatnie muskał językiem moją długość. Subtelność jego ruchów była zdumiewająca.Poczułem jak moje ciało ponownie omiata podniecenie, gdy Harry wsunął go sobie do buzi, robiąc przy tym pewne ruchy ustami.Fala rozkoszy owładnęła moim umysłem i nie mogłem zdobyć się na nic innego, jak pojedyncze mruknięcia okraszone wołaniem jego imienia.Podniosłem lekko plecy, aby dać Harry'emu większą swobodę i zatopiłem palce w jego włosach.Z całych sił opanowywałem się, żeby nie przycisnąć go do siebie, ale on zdawał się czytać w moich myślach, bo jego usta objęły mnie jeszcze dalej. Zaciskałem pięści w ekstazie, nie wiedząc gdzie je umieścić, ale moje ciało działało wbrew mojemu umysłowi, bo nawet nie zdałem sobie sprawy, kiedy przycisnąłem dłonie do pleców Harry'ego, ściskając paznokciami jego skórę. Moja klatka piersiowa ruszała się tak intensywnie, że bałem się, że zaraz wybuchnie. Po chwili ponownie opadłem na łóżko, a Harry przesuwał usta coraz wyżej, wzdłuż mojej klatki piersiowej. Ta intymna chwila pozwalała mojemu sercu na coraz więcej wariacji. Po chwili głowa chłopaka opadła na zagłębienie pomiędzy moim ramieniem a szyją, a ja mogłem przysłuchiwać się przyśpieszonemu biciu jego serca.Harry leżał na mnie wtulony, a ja zdałem sobie sprawę, że to on jest tym czego szukam.Chłopak przekręcił się na bok, tak że nasze twarze patrzyły teraz prosto na siebie. Jego oczy szukały moich, błądząc najpierw po mojej klatce piersiowej i ustach. Oplotłem ręką jego biodro, a drugą nasunąłem na nas kołdrę, która spadła podczas naszych intensywnych pocałunków. Harry przysunął swoje usta do mojego czoła i delikatnie musnął je wargami, na co zareagowałem przyciągając go bliżej do siebie. Po kilku minutach jego oczy się zamknęły i usłyszałem regularne wydechy, które kontrastowały z wcześniejszymi szybkimi wdechami powietrza.Dotknąłem swojej rozgrzanej szyi, na której Harry zostawił różową malinkę i patrzyłem jak zahipnotyzowany jak delikatnie potrząsa swoimi lokami o poduszkę podczas snu. Zastanawiałem się co mu się śni, albo czy przed zaśnięciem, też myślał o tym, o czym ja. Nie mogłem zmrużyć oka, jakbym bał się, że gdy je zamknę, cudowny chłopak leżący obok mnie zniknie. Widok śpiącego obok mnie Harry'ego był najlepszym prezentem na urodziny jaki kiedykolwiek dostałem.

_________________________________________________________________________________

Chciałabym wam serdecznie podziękować (wiem, że nie wybrałam na to najlepszego rozdziału) za 600 wejść oraz za komentarze, które ogromnie mnie motywują do pisania.Mogę wam obiecać, że kolejne rozdziały będą dłuższe i mam nadzieję, że ciekawsze.Każdy komentarz pomaga mi, kiedy zastanawiam się, czy jest sens pisania dalej i dzięki wam, wiem, że jest xx

piątek, 19 grudnia 2014

Rozdział 4

You shouldn't try so hard to be perfect 
Trust me, perfect should try to be you.


Nick przeszywał mnie swoimi brązowymi oczami, a irytacja, którą poczułem na sam jego widok wzrosła, gdy tylko otworzył buzię i się do mnie odezwał.
-Miło cię widzieć Louis, zastałem mojego chłopaka?- ton jego głosu był bezczelny, a fakt, że nadal nazywa Harry'ego swoim chłopakiem i jego pewność siebie, po tym wszystkim co się stało, zdenerwowały mnie do reszty. Drwiący uśmiech nie schodził z jego twarzy. Nie mogłem sobie wyobrazić jak Harry mógł być z kimś takim jak on. Wypuściłem powietrze z ust i stanąłem pewniej na nogach, chcąc ukryć moje zdenerwowanie samą jego obecnością przed moim domem.
-Harry!-zawołałem, a po chwili obok mnie pojawił się chłopak z burzą loków na głowie, a wyraz jego twarzy od razu się zmienił, gdy zobaczył Nicka.
-Co ty tu robisz?-powiedział szorstkim głosem, a Nick zaśmiał się szyderczo.
-Wiedziałem, że cię tutaj znajdę- odpowiedział, puszczając mu oko. Czułem jak w Harrym zbierała się złość. Cóż, ja sam byłem już na skraju zdenerwowania.
-Szybko znalazłeś pocieszenie- spojrzał na mnie z odrazą. Postanowiłem nie uczestniczyć dalej w tej rozmowie i wycofałem się w głąb mieszkania zostawiając ich samych. Stanąłem w połowie korytarza, gdy usłyszałem krzyki i trzaśnięcie drzwiami z impetem. Modliłem się, żeby Nick zniknął i znowu wróciła magiczna chwila z Harry'm, ale gdy zobaczyłem bruneta idącego w moją stronę, od razu zauważyłem, że jest bardzo zdenerwowany. Szedł szybkim krokiem w moją stronę, a ja nie wiedziałem, czego mam się spodziewać. Nie widziałem jeszcze, żeby jego źrenice były tak rozszerzone. Harry podszedł do mnie i od razu przywarł do mnie swoim ciałem, nie zostawiając między nami ani skrawka wolnej przestrzeni. Jego reakcja zbiła mnie z tropu, ale gdy tylko zdałem sobie sprawę z tego, że znowu jesteśmy tak blisko, odwzajemniłem uścisk i objąłem go w talii, delikatnie przejeżdżając dłonią po jego plecach. Starałem się go w jakikolwiek sposób uspokoić, a moje poczynania przyniosły efekty, gdy zobaczyłem jak tempo oddechów Harry'ego się wyrównuje. Wolałem nie pytać o to co powiedział Nick, że tak ogromnie go zdenerwował, przynajmniej na razie. Wyplątałem jedną rękę z jego uścisku i opiekuńczo odgarnąłem jego loki z czoła, uśmiechając się przy tym krzepiąco. Oczy chłopaka zaświeciły na ten gest, a ja sam byłem zdumiony swoją śmiałością. Harry przymknął lekko oczy chowając  głowę w zagłębieniu pomiędzy moją szyją a ramieniem. Dotknąłem delikatnie jego policzka, tak że jego głowa się podniosła, a oczy spojrzały prosto w moje. Byłem pod wrażeniem jego idealnie zielonych tęczówek. Harry zdaje się, że wyczuł, co zamierzałem zrobić. Albo raczej co chciałem, bo nie wiem, czy zdobyłbym się na odwagę sam zainicjować pocałunek.
Chłopak zbliżył swoją twarz do mojej, tak, że dzieliły nas już milimetry. Zwilżył swoje usta językiem, po czym zwrócił wzrok na moje. Poczułem ogromne kołatanie w klatce piersiowe oraz ciarki na policzkach spowodowane dotykiem Harry'ego. Delikatnie złączył nasze wargi, przechylając głowę w lewą stronę, tak, żeby pogłębić pocałunek. Byłem zaskoczony, tym jak nasze ruchy idealnie współgrały ze sobą, jakbyśmy byli jednością. Tym razem, mogłem być pewny, że Harry chciał naszego zbliżenia, a to co się między nami działo, nie było wynikiem wypitego alkoholu.
-Dziękuję Lou- wyszeptał w moje usta, a stado motylów w moim brzuchu na nowo się rozbudziło na dźwięk jego melodyjnego głosu. Nie miałem pojęcia za co mi dziękuje, ale nie chciałem psuć tej chwili pytaniami. Przez chwilę miałem wrażenie, jakby to był sen, a ja w każdej chwili mogłem się obudzić, leżąc samotnie w łóżku. Ale tak się nie stało. To co się działo nie było wytworem mojej wyobraźni, czego upewniłem się, ponownie złączając nasze wargi i zatapiając dłoń w jego lokach. Coraz ciężej oddychaliśmy, zmęczeni nasileniem pocałunku. Harry położył dłoń na moje ramię i odkrywając kawałek mojej skóry, delikatnie cmoknął mój obojczyk. Policzki pokryły mi się różem w reakcji na ten czuły gest. Nieśmiało splotłem nasze palce, poprowadziłem Harry'ego w stronę salonu i nie odrywając od siebie naszych dłoni, usiedliśmy na kanapie.
-Co się stało Hazz?- zapytałem siadając obok niego zachowując niewielki dystans między naszymi ciałami. Chłopak nie zrozumiał mojego pytania, bo zauważyłem jak jego brwi zwężają się, a na czole pojawia się delikatna zmarszczka.
-Czemu się tak zdenerwowałeś?- spytałem ponownie, a oczy bruneta na chwilę ponownie zalśniły złością. Nie chciałem być natrętny, czy ciekawski, ale myśl, że Harry wróci do domu, dusząc w sobie wszystkie emocje, napawała mnie lękiem. Nie chciałem zostawić go z tym wszystkim samego i gdybym tylko mógł, wziąłbym cały ból, który w sobie nosi.
-Nigdy mnie nie kochał- wypalił bez zastanowienia, a ja poczułem ukłucie zazdrości, na myśl, że Harry nadal może coś do niego czuć.
-Harry...- zacząłem, ale od razu przerwał moją wypowiedź
-I ja również nie czułem nic do niego- ta wiadomość, nieco mnie uspokoiła, ale jednocześnie w mojej głowie narodziło się pytanie. Czemu Harry tak długo marnował swój czas dla kogoś kogo nie kochał?Nie miałem odwagi o to zapytać i czekałem aż chłopak dokończy.
-Ale on powiedział, że tak łatwo nie odpuści, że wie, że i tak do niego wrócę- jego głos ponownie przesiąknięty był gniewem, a ja odruchowo mocniej ścisnąłem jego rękę. Spojrzał na mnie lekko zaskoczony, a ja skarciłem się w myślach, za ten nagły gest. Po chwili ciszy, Harry wstał rozłączając  nasze palce i pewnym ruchem ruszył w stronę drzwi, zatrzymując się przy końcu salonu.Odwrócił się i spojrzał w moją stronę, ale nawet z takiej odległości widziałem, że nie patrzy mi w oczy.
-Zadzwonię jutro- uśmiechnął się blado, po czym naciągnął swoje trampki i wyszedł. Osunąłem się na oparcie kanapy próbując sobie uświadomić, to co się właśnie stało. Przypominałem sobie każdy dotyk Harry'ego, każde delikatne muśnięcie jego warg o moje i to jak bezpiecznie czułem się w jego ramionach. Po kilkunastu minutach zasnąłem, mając przed oczami cudownie zielone oczy chłopaka.


                                                              ****************

Zaparkowałem pod moim rodzinnym domem i zmęczony długą jazdą do Doncaster, przetarłem oczy. Wygrzebałem się z miejsca kierowcy i wysiadłem z samochodu, opadając butami na biały puch zdobiący podłoże. Nawet odkąd się wyprowadziłem, co roku przyjeżdżałem na święta do mamy i sióstr. Tego dnia również wypadały moje dwudzieste trzecie urodziny, z czego w pełni zdałem sobie sprawę dopiero jak poczułem uścisk sióstr na szyi i śpiewane życzenia urodzinowe. Mama stała we framudze drzwi uśmiechając się ciepło, a Fizzy i bliźniaczki przygniatały mnie przytulając i zalewając falą pytań. Nigdy nie nudziły ich moje opowieści o zespole i koncertach. Mogły ich słuchać godzinami. Koło mamy pojawiła się Lottie a ja pomachałem jej w geście przywitania.
Gdy wszedłem do domu, od razu poczułem zapach pieczonego, domowego ciasta, który szczelnie wypełniał każdy kąt pomieszczenia, przyprawiając tym samym jego mieszkańców o jeszcze większy głód. Zdziwiłem się, kiedy wszedłem do salonu i spojrzałem na Lottie, która stała tyłem do mnie i rozmawiała przez telefon, starając się ściszyć głos, tak aby nikt nie usłyszał jej rozmowy. Wycofałem się do kuchni, żeby nie podsłuchiwać i zabrałem się za pomaganie mamie przy posiłku.
-Wyglądasz na szczęśliwego Lou- uśmiechnęła się ciepło, po krótkim przyglądaniu mi się. Przewróciłem demonstracyjnie oczami, ale dobrze wiedziałem, że ma rację. Rzeczywiście, od naszego ostatniego spotkania z Harry'm ciągle uśmiecham się, momentami nie zdając sobie nawet z tego sprawy.
Wieczór minął mi niezwykle szybko, ale z każdą kolejną godziną, czułem się coraz gorzej. Nie ukrywam, że liczyłem chociaż na sms'a z życzeniami od Harry'ego. Po raz setny odblokowywałem swój telefon, żeby sprawdzić czy nie dostałem żadnej wiadomości od chłopaka, który coraz częściej gościł w moich myślach, ale nie dostałem niczego.
Zapiąłem pasy i nacisnąłem pedał gazu, kierując pojazd w kierunku domu.Mama proponowała mi, abym został na noc, ale odmówiłem usprawiedliwiając się brakiem ubrań na zmianę. Ruszyłem więc tak szybko, jak tylko pozwalały na to przepisy.
Wyłączyłem muzykę rozbrzmiewającą w głośniach auta i po męczącej jeździe znalazłem się znowu pod swoim domem. Wyglądał dokładnie tak samo, jak rano, gdy wyjeżdżałem. Włożyłem klucze do drzwi i starałem się wejść do środka, ale zamek nie ustępował. Przekręciłem nerwowo kilka razy w prawą stronę, ale moje wysiłki szły na marne. Ktoś zamknął je od środka. Poczułem niemiłe uczucie strachu i chwytając doniczkę stojącą na ganku, ruszyłem w stronę drugich drzwi. Stawiałem niepewne kroki, a gdy zobaczyłem światło w kuchni, omal nie opuściłem doniczki. Nacisnąłem klamkę prowadzącą do wnętrza domu, gdy usłyszałem czyjeś kroki idące w moją stronę. Mimowolnie napiąłem swoje mięśnie i wpatrywałem się czekając na nieuniknione. Gdy zza ściany wyłoniły się ciemne loki Harry'ego moje ciało przeszyła fala emocji .Strach momentalnie ustąpił i dał miejsce motylom, które zaczęły wesoło latać w moim brzuchu. Chłopak patrzył na mnie z wyraźnym rozbawieniem, gdy dotarło do mnie że obiema rękami nadal trzymam doniczkę.
-Tym chciałeś mnie przywitać?- zaśmiał się Harry, a jego policzki zdobiły dwa urocze dołeczki.
-Przestraszyłeś mnie Harry, myślałem, że...- nie dokończyłem bo poczułem jak silne ręce Harry'ego zabierają doniczkę z moich rąk, a następnie przyciągają do siebie, a jedna z nich gładzi mój policzek.
-Jak Ty się tu dostałeś?- wyrwało mi się od razu, gdy odzyskałem jasność umysłu.Chłopak uśmiechnął się zawadiacko, a ja przypomniałem sobie tajemniczą rozmowę siostry sprzed paru godzin.
-Lottie...- powiedziałem przeciągając ostatnią sylabę, a Harry cmoknął mnie czule w policzek i poprowadził w stronę salonu.Zdziwiłem się, na widok romantycznie wyglądającego pomieszczenia.Światło było zgaszone i jedynym jego źródłem było kilka świeczek stojących na stoliku a z głośników dochodziła cicha muzyka. Chłopak wiedział, że takie małe gesty sprawiają mi ogromną przyjemność. Zachichotałem, gdy otarł się swoim nosem o mój i zaczął całować moją szyję. Ciche jęknięcie wyrwało się z moich ust. Przejechałem ręką po jego torsie, a on z pewnością siebie złączył nasze usta. Ten pocałunek był inny niż poprzednie. Była w nim desperacka potrzeba bliskości oraz pożądanie, którego nie czułem jeszcze do nikogo w tak wielkim stopniu. Harry przeniósł  rękę na moje plecy, a ja przywarłem do niego tak, że nasze biodra się stykały. Chwyciłem skrawek koszulki chłopaka i niepewnie na niego spojrzałem szukając potwierdzenia. Harry zaśmiał się i przeniósł moją ręką na swój brzuch.Poczułem jak jego mięśnie napinają się pod wpływem mojego dotyku. Pomogłem pozbyć się jego górnej części garderoby i moim oczom ukazał się wyrzeźbiony tors Harry'ego. Przejechałem dłonią po jego szyi, a następnie po całej długości ręki, a gdy dotarłem do przedramienia, poczułem delikatne wybrzuszenie pod swoimi palcami. Przeniosłem na nie wzrok i przez chwilę stałem jak osłupiały nie mogąc wydobyć z siebie słowa.
-Harry...- wyszeptałem cicho
Patrzyłem na nowy tatuaż zdobiący ciało chłopaka, dmuchając lekko na zaczerwienioną jeszcze skórę.
-Idealnie pasuje do twojego- powiedział z chrypką w głosie. Chwycił za moją prawą rękę, ukazując wytatuowany na niej kompas. Nachylił się nade mną i wyszeptał prosto do mojego ucha, a po moim ciele przeszły miliony dreszczy.
-Zawsze gdy się pogubię, ty wskazujesz mi właściwą drogę- nie mogłem powstrzymać kołatania serca i ani na chwilę nie spuszczałem wzroku z wytatuowanego na ręce Harry'ego statku.




poniedziałek, 15 grudnia 2014

Rozdział 3

Put your open lips on mine
And slowly let them shut
For they're designed to be together

Leżałem wyciągnięty na kanapie bez celu przeskakując po kanałach. Nie mogłem odgonić myśli od wydarzeń, które miały miejsce w mojej sypialni, zaledwie parę dni temu. Przejechałem delikatnie opuszkiem palca po ustach na wspomnienie pocałunku Harry'ego, przypominając sobie jak zachłannie jego usta pragnęły moich, ale szybko odparłem od siebie te myśli. Jak na zawołanie mój telefon zaczął wibrować, a na wyświetlaczu ukazała się roześmiana twarz Harry'ego. Może nawet odrobinę za szybko nacisnąłem zieloną słuchawkę i usłyszałem po drugiej zachrypnięty głos chłopaka.
-Masz chwilę Lou?- zapytał bez przywitania, a jego głos sugerował, że coś jest nie tak.
-Pewnie, coś się stało?- powiedziałem, lekko zdziwiony jego służbowym tonem.
-Mogę wpaść?- zupełnie zignorował moje pytanie, na które i tak już znałem odpowiedź.
-Jasne- odparłem zaskoczony, a Harry się rozłączył.

_________________________________________________________________________________

Stałem przed drzwiami domu Louisa, a w głowie wciąż kotłowały mi się myśli i próbowałem przetworzyć to, co się przed chwilą stało. Starałem się trochę uspokoić zanim zapukałem do drzwi. Gdy to zrobiłem usłyszałem spokojne kroki, a moment później zamek w drzwiach się przekręcił i stanął przede mną chłopak, ubrany w ciemne obcisłe rurki i podobnego koloru tshirt. Lustrował mnie spojrzeniem, a moje emocje całkiem już opadły, gdy na przywitanie delikatnie mnie przytulił. Wiedziałem, że to zwykły przyjacielski gest, ale odkąd zobaczyłem go we framudze drzwi, miałem ochotę przywrzeć do niego całym ciałem i nigdy nie rozluźniać uścisku, pozwalając zatopić mu rękę w moich lokach, a swoją umieścić na jego talii, tak jak ostatnim razem w jego sypialni. Odkąd tylko parę dni temu opuściłem dom Louisa, czułem ogromny wstyd. Wiedziałem, że pod wpływem alkoholu byłem zbyt nachalny w stosunku do chłopaka.
-Wejdziesz?-spytał niepewnie Lou przyciszonym głosem. Wtedy zdałem sobie sprawę, że od kilku minut po prostu stoję i się na niego gapię. Pokiwałem twierdząco głową, a on uchylił przede mną drzwi i znalazłem się w niewielkim przedpokoju przepełnionym porozrzucanymi butami Louisa, ramkami wiszącymi na ścianach przedstawiającymi siostry chłopaka i jego mamę. Wiedziałem, że jest bardzo zżyty z rodziną. Gdy tylko wszedłem dalej, poczułem charakterystyczny zapach perfum chłopaka, których wonią przepełniony był cały dom. Głęboko zaciągnąłem się zapachem i usiadłem na krańcu ciemnej kanapy pokrytej kocem. Wypuściłem powietrze z płuc i schowałem twarz w dłoniach, pocierając skronie. Głowa bolała mnie od natłoku dzisiejszych wydarzeń. Lou usiadł równolegle do mnie, pytając między czasie, czy chcę coś do picia, ale pokręciłem przecząco głową. Patrzył na mnie i czekał aż się odezwę.Byłem mu bardzo wdzięczny, że nie naciskał na mnie, nie zadawał pytań, po prostu był ze mną, tak jak zawsze, gdy tego potrzebowałem.
-Ja i Nick...- odezwałem się po raz pierwszy odkąd przyjechałem. Louis nie wydawał się być zaskoczony tym, że znowu we wszystko zamieszany jest on.- Zerwaliśmy- dokończyłem. Brwi chłopaka się zwęziły i rozchylił lekko usta, ale nie uszło z nich żadne słowo. Zamiast tego wstał i usiadł obok mnie, tak że nasze uda się stykały. Objął mnie opiekuńczo ramieniem, a ja przechyliłem głowę na jego ramię. Właściwie to potrzebowałem teraz bliskości, ale nie dlatego, że byłem zraniony, czy smutny, bo nie byłem, jedyne co czułem to wściekłość i nienawiść do Nicka. Potrzebowałem teraz po prostu poczuć jego ciepło przy swoim ciele i to cholerne uczucie, że jestem dla kogoś ważny.
-Co się stało?- spytał, kiedy nasze ciała się od siebie odsunęły.
-Wróciłem wcześniej z siłowni, pomyślałem, że zrobię mu niespodziankę. A gdy wszedłem do jego mieszkania on...- Lou już chyba domyślał się co chciałem mu powiedzieć, ale nie przechodziło mi to przez gardło. Nie mogłem przestać myśleć o tym, jak bardzo nienawidzę teraz Nicka i jak cholernie teraz się go brzydzę
-I to na moich oczach- dokończyłem szorstkim tonem. Przed moimi oczami znowu pojawił się obraz Nicka klęczącego przy jakimś wysokim brunecie.
-Przykro mi Harry- wyszeptał Louis
-W porządku- rzuciłem zmuszając się do delikatnego uśmiechu
-Przepraszam Lou, przychodzę do ciebie i żalę się jak nastolatka, zamiast wziąć się w garść i...- nie dał mi dokończyć, wchodząc mi w słowo i zapewniając mnie po raz setny, że zawsze mogę na niego liczyć. Nagle chłopak podniósł się z kanapy i bez słowa ruszył w stronę kuchni.
-Co robisz?- spytałem zaciekawiony
Po chwili chłopak wychylił się zza ściany, niosąc w rękach dwie duże miski z lodami i bitą śmietaną.
-Postępuję tak, jak postąpiłby przyjaciel żalącej się nastolatki- rzucił mi szczery uśmiech ukazując przy tym szereg białych zębów, a ja zdałem sobie sprawę, że tego właśnie było mi trzeba. Louisa.

_________________________________________________________________________________

Byłem lekko zszokowany, tym co powiedział mi Harry. Przez pierwszy moment nie wiedziałem co powiedzieć, ale atmosfera się rozluźniła, gdy jedliśmy z Harry'm lody śmiejąc się przy tym i smarując bitą śmietaną. Zdobyłem się nawet na to, żeby wytrzeć lekko kącik jego ust. Wyglądał tak uroczo. Gęste loki w dodatku z zielonymi tęczówkami i dołeczkami zdobiącymi jego policzki dawały zdumiewający efekt.
-Może coś obejrzymy- powiedział nieśmiało
-Pewnie- odpowiedziałem i zabraliśmy się za wybieranie filmu
Kilka minut później leżeliśmy już na kanapie, zachowując od siebie niewielką odległość. Wybraliśmy dramat, w którym główna bohaterka grała na fortepianie. Harry wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał.
-Zagraj mi coś Lou- powiedział, odwracając głowę w stronę pianina, stojącego w rogu pomieszczenia. Popatrzyłem na niego zdziwiony, a on dostrzegł moją zdumioną minę.
-Proszę- uśmiechnął się i wiedział, że udało mu się mnie przekonać. Zdziwiłem się, jak wielki wpływ ma na mnie Harry. Po jednym jego słowie całkowicie mu uległem.
Wstałem niechętnie z kanapy i podniosłem nakrywę odsłaniając biało-czarne klawisze. Usiadłem na krześle, które przyniósł mi Harry z jadalni i odetchnąłem ciężko. Nie grałem od bardzo dawna, ale moje dłonie same zaczęły sunąć po znajomych dźwiękach. Harry stał za mną i patrzył jak moje palce swobodnie się poruszają, a po chwili rozpoznał piosenkę, którą gram i zaczął cicho śpiewać.

I looked across and fell in love
So I took your hand
Back through lands and streets I knew
Everything led back to you

Jego zachrypnięty głos wypełnił całe pomieszczenie, a ja zachwycałem się w myślach każdym dźwiękiem wypływającym z jego ust. Harry dotknął mojego ramienia, delikatnie przejeżdżając w stronę szyi. Moje ciało od razu pokryło się ciarkami. Zsunąłem dłonie z klawiszy, a jego palce wsunęły się w moje włosy. Uklęknął przy krześle, na którym siedziałem i wyszeptał niemal niedosłyszalnie.
-To było cudowne Lou
Poczułem jak na moje policzki oblewają się rumieńcem. Ta magiczna chwila, gdy oczy Harry'ego
patrzyły tylko w moje, mogłaby trwać wiecznie. Byliśmy tylko my.Pomieszczenie, które jeszcze minutę temu było wypełnione moją grą idealnie współgrającą ze śpiewem bruneta, teraz pogrążone było w ciszy, która nie była ani trochę niezręczna. Zaczerwieniłem się jeszcze bardziej pod wpływem wzroku chłopaka.W momencie gdy uniósł lekko lewą rękę na wysokość mojego policzka, usłyszałem  głośne pukanie do drzwi.
-Cholera- zakląłem w myślach.
Harry momentalnie wstał i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.Odpowiedziałem mu równie zaskoczonym spojrzeniem i poszedłem w stronę drzwi.Przekręciłem zamek i lekko zachwiałem się na nogach, gdy zobaczyłem Nicka.

czwartek, 11 grudnia 2014

Rozdział 2

We are made from broken parts

Can we stop this for a minute?
You know, I can tell that your heart isn't in it or wiht it- Harry skończył swoją solówkę w Over again i nadeszła kolej na mnie. Zmusiłem się, żeby na niego nie patrzeć i lekko przekręciłem głowę w stronę publiczności. Ta piosenka miała zakończyć naszą trasę koncertową po Ameryce i jeśli wszystko dobrze pójdzie to za 2 godziny będziemy już w samolocie do Londynu. Nie mogę się doczekać, kiedy wrócę do swojego niewielkiego drewnianego domku na obrzeżach miasta, z dala od miejskiego szumu i paparazzich.Czasami czuję się w nim samotny, ale mimo wszystko go uwielbiam. Głównie dlatego, że sam go zaprojektowałem i osobiście dopilnowałem każdego szczegółu. Dom jest idealny i gdybym tylko miał z kim go dzielić, byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
Nim się obejrzałem, lecieliśmy już do Wielkiej Brytanii. W samolocie siedziałem obok Niall'a i miałem całkiem dobry widok na śpiącego parę miejsc dalej Harry'ego. Był zwinięty na siedzeniu, leżał z podkurczonymi nogami i nawet nie wiem kiedy zacząłem się uśmiechać.
-Louis!- z zamyśleń wyrwał mnie głos Niall'a- Czy ty mnie w ogóle słuchasz?- spytał Irlandczyk z oburzoną miną. Odwróciłem wzrok od Harry'ego i spojrzałem na przyjaciela.
-Lou co się z Tobą dzieje?- zapytał z lekkim zakłopotaniem w głosie.
-Nic, jestem po prostu zmęczony- odpowiedziałem, a Niall kontynuował swoją mowę. Jego buzia nigdy się nie zamyka, ale za to go kocham. Potrafi poprawić mi humor w każdej sytuacji.
-Pamiętaj, że czeka nas jeszcze impreza z okazji zakończenia trasy- kompletnie o tym zapomniałem, moje plany na spokojny powrót do domu i odpoczęcie po kilkumiesięcznym wyjeździe będą musiały poczekać. Szczerze, nie mam ochoty na kolejną nieprzespaną noc wśród hałasów i głośnej muzyki, ale obiecałem, że przyjdę, więc nie mogę tego odwołać.
Rozsiadłem się wygodniej na siedzeniu i nawet nie wiem kiedy do mojej głowy zaczęły napływać wspomnienia. Myślałem o tym jak w lipcu 2010 roku, mama namówiła mnie na przesłuchanie do xfactor. Gdyby nie udało jej się wtedy mnie przekonać, pewnie nadal mieszkałbym w Doncaster, nigdy nie poznałbym chłopaków, nigdy nie poznałbym Harry'ego... Myślałem o tym, jak szybko wszystko się potoczyło, że właśnie skończyliśmy naszą drugą trasę koncertową, a przecież jeszcze niedawno siedziałem w aucie jadąc na przesłuchanie. Uśmiechnąłem się na wspomnienie tego, jak poznałem Harry'ego i jak połączyli nas w zespół.
Gdy wysiedliśmy z samolotu, od razu poczułem chłodne brytyjskie powietrze. Przecisnęliśmy się przez tłum ludzi do samochodu, który miał nas zawieźć pod klub, gdzie miała odbyć się impreza kończąca "Take me home".
Siedząc w samochodzie napisałem sms'a do mamy, że dotarłem już do Londynu, po czym sprawdziłem twittera. Dostałem pełno wiadomości od fanek, ale moją uwagę przykuło jedno zdjęcie. Od razu rozpoznałem chłopaka trzymającego w jednej ręce kieliszek z alkoholem, a drugą czule obejmującego wysokiego mężczyznę. To był Nick. Rzuciłem spojrzenie na Harry'ego i pierwszym co przyszło mi na myśl było to, że Nick na niego nie zasługuje. Cholera, jego chłopak wraca po kilkumiesięcznej trasie, a on bawi się w najlepsze z kimś innym w jednym ze swoich ulubionych gejowskich barów. Może trochę przesadzam, ale nigdy za nim nie przepadałem i jego zachowanie mnie zirytowało.
Na miejsce dotarliśmy po niespełna godzinie i zmusiłem się, żeby wysiąść z samochodu i wejść do głośnego pomieszczenia. Wszyscy doskonale się bawili i na szczęście nawet nie zauważyli, kiedy weszliśmy. Usiadłem przy barze, ale niczego nie zamówiłem. Nie miałem ochoty na alkohol, ale jak widać Harry miał jej za nas dwóch. Widziałem jak chłopak wlewa w siebie kolorowe trunki, a gdy spytałem, czy nie przesadza, rzucił mi tylko dziwny uśmiech, z którego tym razem nie umiałem nic wyczytać. Po kolejnych kilku minutach Harry wyciągnął mnie na parkiet. Byłem tak zaskoczony tym pomysłem, że nie potrafiłem zaprotestować. Muzyka była szybka i rytmiczna, a ja nie mogłem powstrzymać śmiechu patrząc na Harry'ego, który się świetnie bawił. Stał naprzeciw mnie ruszając się w rytm skocznego utworu, a ja oddałem się tej chwili. Starałem się podążać za nim, a on wyciągnął ku mnie rękę i zbliżył mnie lekko do siebie. Podczas tańca, nasze ciała co jakiś czas się ocierały i nie mogłem powstrzymać towarzyszących tej bliskości dreszczy.
Piosenka po paru minutach się skończyła i z powrotem usiedliśmy przy barze. Po jakimś czasie chłopak ledwo już trzymał się na nogach i zaczął mamrotać coś, czego w ogóle nie rozumiałem.Nie wiedziałem co zrobić, nie mogłem przecież zostawić go w takim stanie. Złapałem go za ramię i mimo jego protestów wyprowadziłem go z klubu tylnym wyjściem. Harry przez cały czas głupkowato się uśmiechał i pomimo stanu, w którym się znajdował, nadal wyglądał uroczo. Zamówiłem taksówkę i spojrzałem na bruneta, który rozsiadł się wygodnie na chodniku.Na szczęście była noc i na dworze nie było nikogo oprócz nas. Gdy samochód nadjechał, postawiłem Harry'ego na nogi i pomogłem wsiąść do auta. Bałem się, że zwymiotuje, kiedy pojazd osiągnie większą prędkość, ale on zaczął tylko krzyczeć, wystawiając głowę przez okno. Byłem naprawdę zaskoczony jego zachowaniem, więc przez chwilę siedziałem i patrzyłem się na burzę loków chłopaka, a on po jakimś czasie odpuścił sobie krzyki i spojrzał na mnie. Delikatnie przesunął rękę i oparł ją na moim kolanie, a jego głowa opadła na moje ramię. Nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy. Gdy dojechaliśmy pod mój dom, Harry ledwo wyszedł z samochodu, ale dał radę wsparty moim ramieniem. Wygrzebałem klucze z kieszeni i otworzyłem drzwi. Harry między czasie marudził, że za szybko wyszliśmy z imprezy. Zaprowadziłem go na górę do sypialni,a on usiadł spokojnie na łóżku.Odwróciłem się w stronę szafki, żeby znaleźć mu jakieś ubrania.
-Już drugi raz w tym tygodniu będę spał w twoim łóżku, podoba mi się to- głos chłopaka był pewny siebie. Nagle poczułem czyjeś ręce na swojej talii. Przeszedł mnie dreszcz, a Harry nachylił się do mojego ucha i delikatnie przegryzł jego płatek. Odwróciłem się niepewnie w jego stronę. Harry przybliżył się do mnie jeszcze bardziej, tak że nasze klatki piersiowe się stykały. Przy takim położeniu, na pewno słyszał jak szybko bije mi teraz serce. Musnął ustami mój policzek, a następnie złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Wplotłem rękę w jego loki a drugą trzymałem na jego torsie. Harry nadal obejmował mnie w talii. Trwaliśmy tak zaledwie parę sekund, ale wydawało mi się jakby to była cała wieczność, zupełnie jakby świat na chwilę się zatrzymał i byliśmy w nim tylko ja i Harry. Po chwili odzyskałem trzeźwość umysłu i całą siłą woli zmusiłem się, aby wyswobodzić rękę z loków Harry'ego, a drugą delikatnie zwiększyć dystans między nami. Nie chciałem w żaden sposób wykorzystywać tego, że jest pijany. Harry przetarł usta zewnętrzną stroną dłoni, a ja nadal nie mogłem uspokoić bijącego serca. Nie wiem czemu on tak na mnie działa, nigdy jeszcze przy nikim się tak nie czułem. Niezręczną ciszę przerwał odgłos wibrującego telefonu. Harry niechętnie wyciągnął komórkę z kieszeni,a ja dostrzegłem na wyświetlaczu zdjęcie Nicka. Wszędzie rozpoznałbym ten szyderczy uśmieszek. Telefon Harry'ego z powrotem znalazł się w jego kieszeni. Odwróciłem się ponownie i podałem Harry'emu ubrania, po czym wyciągnąłem koc z szafki i udałem się do łazienki, zostawiając chłopaka samego. Wziąłem krótki prysznic i przebrałem się w wygodne rzeczy,a potem postanowiłem jeszcze raz pójść na górę, żeby sprawdzić, czy u Harry'ego wszystko w porządku. Uchyliłem lekko drzwi do sypialni, a on spał już w najlepsze, ubrany w za dużą dla mnie bluzkę i luźne spodnie. Trudno było znaleźć coś odpowiedniego dla niego w mojej szafie, biorąc pod uwagę to, że Harry jest ode mnie wyższy i bardziej zbudowany. Podszedłem cicho w jego stronę i zgasiłem lampkę stojącą przy łóżku.
-Dobranoc Lou- powiedział sennym głosem, a ja lekko drgnąłem, bo myślałem, że chłopak już zasnął.
-Dobranoc Harry- odpowiedziałem po chwili, uśmiechając się i zszedłem po długich schodach na dół, aby położyć się na kanapie.

Rano obudził mnie odgłos dochodzący z kuchni. Zsunąłem z siebie cienki koc i podparłem się na łokciach, aby spojrzeć w stronę Harry'ego odwróconego do mnie tyłem i stojącego przy blacie kuchennym. Poczułem przyjemny zapach i poszedłem w jego stronę.
-Chciałem cię przeprosić za wczoraj- powiedział od razu Harry
-Nie masz za co przepraszać.Pysznie pachnie- odparłem patrząc w stronę przygotowywanego przez niego śniadania.
-Naprawdę jest mi głupio- kontynuował. Z pewnością żałował tego co się stało, a ja dziękowałem sobie w duchu, że nie dopuściłem do niczego więcej.
-Zapomnijmy o tym co się stało- mój głos zabrzmiał dziwnie, jakby powiedział to ktoś inny. Nie chciałem o tym zapominać.Wypuściłem powietrze z płuc i dodałem:
-Nick wczoraj do ciebie dzwonił, na pewno martwi się, gdzie jesteś.
-Wątpię- powiedział cicho Harry i atmosfera rozluźniła się, gdy usiedliśmy razem do śniadania śmiejąc się przy tym. Przez moją głowę przemknęła myśl, że mógłbym tak zaczynać dzień codziennie.

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Rozdział 1

We are such stuff as dreams are made on

Stałem pośrodku niewielkiej polany z każdej strony otoczonej drzewami pokrytymi śniegiem. Nagle poczułem czyjąś dłoń na swojej gorącej od przerażenia skórze. Chciałem się obrócić, ale postać przytrzymała mnie za talię i nachyliła swoje usta do mojego ucha.
-Wszystko będzie dobrze skarbie-usłyszałem gdzieś za sobą, a jego głos mnie uspokoił.Było w nim coś delikatnego, co od razu sprawiło, że czułem wewnętrzny spokój.Nagle postać odsunęła się ode mnie gwałtownie i zniknęła tak szybko jak się pojawiła.Obróciłem się, ale nikogo za mną nie było.Byłem kompletnie sam.
-Lou  jesteśmy na miejscu-odezwał się głęboki głos Liama, który od razu wyrwał mnie ze snu.Przetarłem leniwie zaspane oczy i spojrzałem za okno busu, w którym spędziliśmy ostatnie 4 godziny.Powiedzenie, że czuję się źle byłoby niedopowiedzeniem roku-czuję się jakbym dopiero co zszedł z kolejki górskiej po całonocnej jeździe.Gdy tylko podniosłem się z niewygodnego łóżka, wszystko przede mną zaczęło wirować. Wczoraj po koncercie w Bostonie odwiedziliśmy z Zaynem jakiś klub niedaleko naszego hotelu i delikatnie mówiąc, nieco przesadziliśmy.Wyszedłem z busa, a chłodny wiatr od razu ukoił moje rozgrzane ciało.Liam i Harry szli już w stronę budynku, w którym mieliśmy za parę godzin udzielać wywiadu. Zacząłem przedzierać się za nimi przez tłumy paparazzich i rozwrzeszczanych fanek, po drodze starając się rozdać kilku z nich autografy, ale ochroniarz stale mnie ponaglał. Weszliśmy do ogromnego pomieszczenia, w którym czekała już na nas stylistka, która miała przygotować nas do wywiadu. Konsultowała z nami co chcemy włożyć i dopasowywała kolorystycznie nasze stroje.Gdy każdy z nas przebrał się w otrzymane ubrania, spojrzała na mnie wzrokiem, który sugerował, że się nad czymś zastanawia. Rzuciłem jej minę typu "o co chodzi?", a ona przeniosła swój wzrok na Harry'ego i przez chwilę się mu przyglądała.Po krótkiej ciszy w końcu się odezwała.
-Harry musimy zmienić Ci koszulkę-powiedziała skupionym głosem.Harry od razu zrobił to, co mówiła Alyson i pewnym siebie ruchem ściągnął najpierw marynarkę, a potem obcisły czarny tshirt.Spojrzałem na jego umięśniony tors oraz pokrywające go tatuaże. Przyłapałem się na delikatnym przegryzaniu dolnej wargi i od razu skarciłem się za to w myślach, bo Harry zdaje się to zauważył. Chłopak uśmiechał się pokazując swoje idealnie białe zęby. Przeniosłem speszony wzrok na podłogę, a moje policzki pokryły się różem. Podczas dalszych przymiarek mimowolnie co chwilę spoglądałem w stronę Harry'ego.Nigdy nie kryłem przed chłopakami swojej orientacji, ale nigdy też nie myślałem w taki sposób o żadnym z nich.Niall,Zayn i Liam są hetero, Harry ma chłopaka od kilku miesięcy, więc absurdalne wydawało mi się widzieć, w którymś z nich kogoś więcej niż przyjaciela, czy brata,Wyciągnąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer mamy. Nie widziałem się z nią od paru tygodni, bo ciągle jesteśmy w trasie i strasznie za nią tęsknię. Mama jest najważniejszą osobą w moim życiu, kimś kto zawsze mnie zrozumie i pomoże w każdej sytuacji.Po krótkiej rozmowie z nią od razu polepszył mi się nastrój i gdy odłożyłem telefon z powrotem do kieszeni swoich ciasnych jeansów, zobaczyłem, że Harry również z kimś rozmawia.
-Nick, przecież wiesz, że to nie moja wina-mówił do swojego chłopaka lekko zdenerwowanym głosem, a wyraz jego twarzy wskazywał, że rzeczywiście taki był.Nie chciałem podsłuchiwać, więc czym prędzej wycofałem się z pomieszczenia w stronę korytarza. Zacząłem przechadzać się w tę i z powrotem, a po chwili ktoś zawołał nas, że za parę minut wchodzimy na antenę.Lubię wywiady na żywo, managerzy nie wtrącają się wtedy tak bardzo w to, co mówimy. Wywiad przebiegł szybciej niż myślałem, a w drodze do hotelu ponownie zapadłem w krótką drzemkę i obudziłem się gdy byliśmy już przed wysokim budynkiem, otoczeni sporą grupą fanek i paparazzich. 
-Harry czy to prawda, że jesteś z Nickiem Grimshawem?!-spytał któryś z nich. Harry spojrzał na niego zaskoczony, jakby zupełnie nie spodziewał się tego pytania.Musi stale ukrywać swój związek i przyznam, że całkiem dobrze mu to wychodzi.
-To totalna bzdura-powiedział to co kazali mu mówić managerowie i roześmiał się, a na jego policzkach ukazały się słodkie dołeczki, pomimo, że jego oczy pozostawały smutne,
Gdy w końcu znalazłem się w swoim pokoju, pierwszym co zrobiłem był długi prysznic. Gorąca woda spływała po moim ciele,a za ścianą słyszałem głośną muzykę, która zapewne dochodziła z pokoju Zayna. Przewiązałem ręcznik wokół talii, wyszedłem z łazienki i przebrałem się w spodnie dresowe i luźną koszulkę. Byłem tak zmęczony, że nie myślałem o niczym innym, tylko o śnie, zupełnie nie przejmując się, że jest jeszcze widno. Zasunąłem zasłony na okno i i położyłem się do łóżka, wtulając się w kołdrę. Zamknąłem oczy i od razu zapadałem w głęboki sen.Po kilku dobrych godzinach coś jednak postanowiło go przerwać. Obudziły mnie krzyki,a gdy się bardziej rozbudziłem, uświadomiłem sobie, że należą one do Harry'ego. Wstałem z łóżka i nie myśląc co robię ruszyłem w stronę źródła hałasu.Jego pokoju znajdował się zupełnie naprzeciw mojego. Zapukałem niepewnie, a krzyki ucichły. Po chwili moim oczom ukazał się Harry, nadal ubrany tak, jak wtedy gdy przyjechaliśmy do hotelu. Wyglądał jak zawsze idealnie, pomimo, że jego włosy były w lekkim nieładzie. Gdy Harry na mnie zobaczył, jego wyraz twarzy złagodniał.
-Nie chciałem cię obudzić Lou-jego głos był lekko ochrypnięty, od wcześniejszego krzyku.
-Nic się nie stało, chciałem tylko sprawdzić, czy wszystko jest ok. Harry opierał się jedną ręką o framugę drzwi, a druga spoczywała w kieszeni jego czarnych rurek.
-Tak, wszystko dobrze-zdobył się na lekki uśmiech, ale wiedziałem, że nie jest ze mną szczery.Znam go zbyt dobrze i wiem kiedy kłamie.
-W takim razie wracam do łóżka, jakby coś się działo to jestem naprzeciwko.Uśmiechnąłem się i przeniosłem wzrok na jego klatkę piersiową, która spokojnie się unosiła i opadała.Tshirt idealnie podkreślał jego mięśnie, a ja przypomniałem sobie dzisiejszą sytuację podczas przymiarek i ponownie się zarumieniłem, ale na szczęście Harry nie mógł tego zobaczyć, bo było zbyt ciemno.
-Dobranoc Lou-powiedział ciepłym głosem. Uśmiechnąłem się ponownie i wróciłem do swojego pokoju. Pomimo wcześniejszego zmęczenia, nie mogłem zasnąć. Wstałem i podszedłem do okna, aby spojrzeć na Nowy Jork. To miasto rzeczywiście nigdy nie śpi, bo nawet o 2 w nocy mogłem dostrzec ludzi poruszających się wzdłuż ulic miasta oraz masę samochodów.Spokój przerwało pukanie do drzwi. Poprawiłem koszulkę, która zgniotła się podczas snu i nacisnąłem klamkę. Zobaczyłem Harry'ego, którego loki były odgarnięte w tył głowy. Wpuściłem go bez słowa do środka i zapaliłem lampkę stojącą na półce nad łóżkiem.
-Przepraszam,że...- zaczął Harry z charakterystyczną dla niego chrypką w głosie, ale nie dałem mu dokończyć.
-Nie przepraszaj Hazz, mówiłem, że zawsze możesz do mnie przyjść. -chłopak uśmiechnął się a jego oczy nie wydawały się już takie smutne jak podczas naszej poprzedniej rozmowy.
Zaczęliśmy rozmawiać o ostatnim meczu lakersów, a potem temat przeniósł się na jego relacje z Nickiem, które w ostatnim czasie były dość napięte. Nie spodziewałem się,że Harry aż tak rozgada się na ten temat,ale widocznie od dłuższego czasu potrzebował z kimś o tym porozmawiać. Opowiedział mi jak bardzo managerowie utrudniają ich związek, jak ciężko jest mu go ukrywać i jak jeszcze ciężej jest Nickowi zaakceptować całą tę sytuację.Harry wpadł w prawdziwy słowotok, bo gdy skończył mówić minęło pół godziny, a ja między czasie tylko przytakiwałem, żeby dać mu do zrozumienia, że go rozumiem. Chciałem, żeby czuł, że jestem przy nim, więc starałem się go w jakiś sposób pocieszyć.Rozmawialiśmy tak całą noc i nawet nie wiem kiedy zasnęliśmy. Obudziłem się, gdy było już jasno, a Harry leżał na moim łóżku, jedną rękę chowając pod poduszką, a druga bezwładnie spoczywała wzdłuż jego ciała. Popatrzyłem jak jego klatka piersiowa rytmicznie się unosi, wyglądał tak spokojnie i niewinnie, że znowu mimowolnie zacząłem przegryzać dolną wargę. Leżałem naprzeciw niego i pomyślałem, że mógłbym mu się tak przyglądać cały dzień.Spojrzałem na zegarek i oparłem się na łokciach, żeby ostatni raz spojrzeć na śpiącego w moim łóżku Harry'ego. Poszedłem do łazienki żeby wziąć prysznic. Gdy wróciłem Harry leżał już z otwartymi oczami, analizując to co się stało. Otworzył usta i próbował mnie przeprosić za to, że tak długo u mnie był. Zauważyłem, że się nad czyś zastanawia.Zawsze potrafiłem czytać z wyrazu jego twarzy jak z otwartej książki.