This love is alive back from the dead
Szedłem ulicą oświetloną delikatnymi promieniami słońca zapowiadającymi nadejście wiosny. Obok mnie szła Eleanor, która niepewnie złączyła nasze dłonie, gdy wysiedliśmy z mojego samochodu na jednej z tłocznych ulic Londynu. Wszystko tak, żeby widziało nas razem jak najwięcej osób. Palce wplotła w moje, podczas gdy ja nawet nie starałem się, żeby wyglądało to autentycznie. Nie przypominało to w żaden sposób czułego dotyku dłoni Harry'ego, nie przyprawiało mnie to o szybsze bicie serca, czy dreszcze.
Ludzie patrzyli się na nas i pokazywali palcami robiąc zdjęcia, a ja uśmiechałem się pomimo tego, jak bardzo ta sytuacja mnie przerastała. To tylko parę godzin, powtarzałem sobie, żeby wytrzymać cały ten cyrk. Potem wrócę do domu, do Harry'ego.
Eleanor uśmiechała się, co jakiś czas próbując nawiązać ze mną rozmowę. Odpowiadałem pół zdaniami lub wcale, ale jedno z jej pytań ciągle zaprzątało mi głowę.
-Jak długo jesteś z Harry'm?- zapytała siedząc na miejscu pasażera w moim samochodzie, podczas gdy ja próbowałem skupić się na jeździe.
Zamyśliłem się przez chwilę, zastanawiając się kiedy to wszystko się zaczęło. Myślałem nad tym, kiedy zrozumiałem, że coś do niego czuję i kiedy po raz pierwszy on zobaczył we mnie kogoś więcej niż tylko przyjaciela. Może już wtedy, w pokoju hotelowym, gdy przegadaliśmy całą noc i rano gdy rozczulił mnie jego widok śpiącego w moim łóżku, może wtedy, gdy przypadkiem otarły się nasze dłonie podczas jednego z koncertów w Edynburgu, albo wtedy, gdy połączyli nas w zespół. Zrozumiałem, że to wszystko zaczęło się szybciej, niż mi się wydaje.
-Parę miesięcy- odpowiedziałem, a ona odwróciła głowę w stronę szyby, poprawiając swoje długie kręcone włosy.
Trzy godziny później w końcu znalazłem się pod domem Harry'ego. Wchodząc do budynku czułem ulgę zmieszaną ze zdenerwowaniem. Bałem się reakcji chłopaka, pomimo, że wiedział o wszystkim. Stojąc w windzie już nie mogłem się doczekać, aż znowu będę przy nim. Byłem od niego całkowicie uzależniony. Zacząłem zbliżać się do stanu, w którym Harry wypełniał cały mój świat. Nie mogłem sobie wyobrazić choćby jednego dnia bez chłopaka z burzą gęstych loków na głowie i nieziemskim uśmiechem okraszonym uroczymi dołeczkami w policzkach.
Zapukałem niepewnie do drzwi i niemal od razu usłyszałem ochrypnięty głos Harry'ego. Gdy stanąłem w progu, od razu zjawił się na korytarzu. Z jego miny nie mogłem nic wyczytać, więc cicho się przywitałem zdejmując kurtkę i zawieszając ją na wysoki wieszak.
-Jak było?- zapytał, gdy znaleźliśmy się na kanapie w salonie.
-Normalnie- odpowiedziałem delikatnie unosząc ramiona.
Wiedziałem, że był zdenerwowany. Przysunąłem się do niego bliżej ujmując jego dużą dłoń w swoją. Na jego twarz wtargnął grymas bólu, a ja spojrzałem na knykcie na jego palcach, które były silnie zaczerwienione.
-Co to jest?- spytałem przyciągając jego dłoń bliżej swojej twarzy, żeby móc lepiej się jej przyjrzeć.
-Nic takiego- westchnął cofając rękę i odsuwając się ode mnie.
-Harry, co to jest?- powiedziałem tym razem bardziej stanowczym tonem.
-Daj spokój Louis! - odpowiedział głośno.
Nie przypominał w tym momencie mojego kochanego i czułego Harry'ego. Znałem jego momentami wybuchowy charakter i modliłem się w duchu, żeby nie wdał się w żadną bójkę.
Przeniosłem wzrok na podłogę, starając się ukryć rosnącą we mnie irytację jego zachowaniem.
-Biłeś się z kimś?- odparłem po kilkuminutowej ciszy. Harry milczał. Jego wzrok skupiony był w punkcie na ścianie.
-To ma coś wspólnego z Nickiem?- ciągnąłem dalej, powoli układając sobie wątki w całość.
-Przestań zadawać tylko pytań Lou- powiedział, a ja już znałem odpowiedź.
Nie pytałem o nic więcej, tylko ruszyłem do łazienki przynosząc ze sobą wodę utlenioną. Chłopak nie protestował, gdy delikatnie starałem się przeczyścić rany na jego dłoniach.
-Dziękuję- wymamrotał cicho, gdy skończyłem.
Zdecydowanie nie tak miał wyglądać ten dzień.
-Podoba ci się?- zapytał, a ja zdezorientowany spojrzałem w jego stronę. Patrzył na mnie najzupełniej poważnie, lustrując wzrokiem każdy detal mojego ciała.
-Kto?- odpowiedziałem pytaniem, a on przewrócił demonstracyjnie oczami.
-Eleanor- powiedział, z niechęcią wypowiadając jej imię.
Poczułem się niezręcznie. Myślałem, że Harry wie, że jest dla mnie najważniejszy i że nikt, ani nic tego nie zmieni.
-Oczywiście, że nie- odpowiedziałem prostując się wygodniej na kanapie. - Kocham tylko ciebie- dopowiedziałem niemal od razu, a po tych słowach w oczach Harry'ego zobaczyłem ulgę.
Ponownie usiadłem bliżej niego i podnosząc jego rękę, oparłem ją sobie na ramieniu. Harry roześmiał się, kładąc dłoń na moim kolanie, a ja przybliżyłem palec do dołeczka w jego prawym policzku, co spotkało się z jego gardłowym śmiechem. Przełożyłem prawą nogę tak, że siedziałem okrakiem po obu stronach jego nóg. Harry uśmiechnął się zawadiacko, gdy zacząłem całować jego policzek, zniżając się coraz bardziej w stronę jego klatki piersiowej. Wsuwając rękę pod materiał jego koszulki poczułem jego gorącą skórę. Chłopak odchylił głowę do tyłu, pozwalając mi na dominację, gdy nasze wargi połączyły się w namiętnym pocałunku. Delikatnie ocierałem się o jego ciało, czując pożądanie, które towarzyszyło mi przez cały dzień. Gdy Harry zaczął bawić się paskiem od moich spodni, usłyszeliśmy głośne pukanie do drzwi. Cholera, zakląłem pod nosem schodząc z bruneta. Chłopak westchnął i ociągając się wstał z kanapy poprawiając włosy. Usiadłem na kanapie, delikatnie oblizując usta, na których jeszcze czułem smak Harry'ego.
Parę sekund później usłyszałem radosny głos Nialla witającego się z moim chłopakiem.
-Przeszkodziliśmy wam?- zapytał ze znaczącym uśmieszkiem na twarzy, gdy pojawił się w pokoju, a za nim weszli Zayn i Liam.
Pokręciłem przecząco głową, witając się z nimi, a chwilę potem już gnieździliśmy się w piątkę na kanapie Harry'ego grając przez resztę dnia i jedząc pizzę.
Koooocham
OdpowiedzUsuńOby Louis się jednak nie zakochał w Eleanor. D:
OdpowiedzUsuńCzekam na następny. ;)
Zapraszam też do mnie: rock-me-fanfiction.blogspot.com