Your hand fits in mine like it's made just for me
But bear this in mind, it was meant to be
-Daleko jeszcze?- doszedł do mnie krzyk Zayna z przedniego fotela w samochodzie, próbującego przekrzyczeć śpiew Nialla.
Nie usłyszałem odpowiedzi, bo Harry poprawiając się na siedzeniu delikatnie musnął moje kolano, co doprowadziło mnie do chwilowego paraliżu. Spojrzałem na bruneta obok mnie, który opierał teraz swoją głowę o moje ramię, delikatnie mrużąc oczy.
Wczoraj Niall wpadł na pomysł wyjazdu pod namiot, a wszystkim od razu spodobała się perspektywa spędzenia weekendu z dala od szumu miasta. Tak więc teraz gnieździmy się w piątkę w niewielkim samochodzie, śpiewając piosenki Robbiego Williamsa i przekrzykując się nawzajem.
-Jesteśmy na miejscu- powiedział Liam parkując przy jednej z piaszczystych dróg w lesie. Obejrzałem się za siebie wychodząc z samochodu, a wokół mnie były jedynie wysokie drzewa liściaste i zapach wiosny unoszący się w powietrzu. Kompletna cisza, byliśmy tylko my. Bez tłumu rozkrzyczanych fanek jeżdżących za nami w każdy skrawek świata, bez uciążliwych managerów i paparazzich. Nabrałem głęboko powietrza i zaciągnąłem się leśnym zapachem.
Podążyliśmy za Liamem między drzewami, do niewielkiej polany, która znajdowała się zaledwie parę minut drogi od samochodu. Chwilę potem rzucając swoje rzeczy na ziemię zabraliśmy się za rozstawianie namiotu, a przed zachodem słońca leżeliśmy rozłożeni na niezbyt wygodnych fotelach i krzesłach ogrzewając dłonie przy ognisku. Harry przełożył swoją rękę na moje ramię, a Niall uśmiechnął się radośnie widząc ten gest. Naprawdę wiele dla mnie znaczy to, że przy chłopakach nie musimy niczego udawać.
-Czy da się pan zaprosić na spacer panie Tomlinson?- zapytał Harry przyciszonym głosem. Roześmiałem się słysząc jego poważny ton, a jego zielone tęczówki patrzyły wprost na moje usta. Oblizał delikatnie dolną wargę i chwycił końcówki moich palców, zręcznie splatając je ze swoimi.
To był chłodny wieczór i pomimo kilku warstw ubrań, które miałem na sobie, czułem nieprzyjemne ciarki na plecach. Harry najwidoczniej nie przejmował się niską temperaturą, bo szedł obok mnie w samej bluzie. Przemknęło mi przez myśl, jak bardzo chciałbym teraz poczuć ciepło jego ciała blisko siebie. I nie miałem wtedy na myśli przytulania.
-Podoba ci się tutaj?- zapytał, kiedy szliśmy słabo oświetloną ścieżką
-Jest idealnie- odpowiedziałem delikatnie pocierając kciukiem jego dłoń
Harry się uśmiechnął a ja zatrzymałem się czując delikatną kroplę na moim czole, która następnie spłynęła po moim policzku. Po niej była następna, a po chwili deszcz padał coraz mocniej tak, że ledwo widziałem zarys postaci Harry'ego. Chłopak podszedł bliżej mnie i wziął mnie w ramiona, pieszczotliwie odgarniając moje mokre włosy i składając delikatnego całusa na moich ustach. Przymknąłem oczy i odchylając lekko jego głowę do tyłu, ponownie połączyłem nasze wargi. Deszcz nadal padał, a my staliśmy pośrodku lasu całując się, jak w typowej scenie z kiczowatych komedii romantycznych. Tyle, że to nie był film. Pomimo że trudno było mi w to uwierzyć, wszystko działo się naprawdę. Czułem dotyk Harry'ego na swoich plecach i ciepły oddech rozgrzewający każdy cal mojego mokrego od deszczu ciała.
-Jestem szczęśliwy Harry- powiedziałem między pocałunkami chłopaka. Brunet spojrzał na mnie z powagą mrużąc lekko oczy. Wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał ale mój głos wyrwał go z zamyślenia.
-Chodźmy już- powiedziałem czując niewyobrażalne zimno.
Harry złapał mnie za rękę, przyśpieszając tym samym kroku, tak że w parę minut później znaleźliśmy się z powrotem na polanie, która oprócz naszych namiotów, była zupełnie pusta.
-Zdejmij to- powiedział Harry wskazując na moją bluzę. Zrobiłem to, co powiedział, a gdy szczelnie okrył mnie grubym kocem, poczułem jak dreszcze ustają.
-Lepiej?- zapytał, kładąc się obok mnie.
Leżałem na plecach obserwując jak na materiał namiotu spadają niewielkie kropelki deszczu, które z sekundy na sekundę były coraz mniejsze.
-Tak- odpowiedziałem przekręcając głowę w bok i spoglądając na niego.
Wyglądał tak uroczo, bawiąc się kosmykiem włosów i zakręcając sobie jeden z nich na palec. Jego oczy były wlepione w jakiś punkt nad nim, a wzrok rozmarzony, jakby był dzieckiem, które leży wieczorem w łóżku i myśli o wielkich planach na przyszłość.
-Kocham Cię- powiedziałem bez skrępowania, co mnie zdziwiło.
-Ja Ciebie też- odparł lekko podnosząc swoje ciało i kładąc ręce po obu stronach mojej głowy.
Nie wiem przez jaki długi czas trwaliśmy w tej pozycji, patrząc na siebie i wychwytując wzrokiem każdy milimetr naszych twarzy. W prawym policzku Harry'ego pojawił się niewielki dołeczek, gdy dotknąłem go opuszkiem palca.
-Ja też jestem szczęśliwy Lou- powiedział, gdy wtulał się w moją klatkę piersiową.
Przez resztę nocy nie zmrużyłem oka wsłuchując się w regularny oddech chłopaka śpiącego obok mnie. Coś we mnie pękło, nigdy nie sądziłem, że pokocham kogoś tak bardzo. Bezwarunkowo i pomimo wszystko, pozwalając, żeby wypełniał cały mój świat. I pomyślałem wtedy, że jeśli kiedykolwiek go stracę, stracę wszystko.
Już myślalam, że zostawiasz to opowiadanie uff ulżyło mi :) Cudownie piszesz, do następnego xx
OdpowiedzUsuń